Polscy siatkarze wygrali dwa pierwsze mecze igrzysk z Egiptem (3:0) oraz Brazylią (3:2) i w ten sposób zapewnili sobie ćwierćfinał turnieju olimpijskiego. Ostatnie grupowe starcie z Włochami miało decydować o tym, czy zajmą pierwsze miejsce w tabeli i na kogo trafią w ćwierćfinale.
Do wyjściowego składu wrócił Tomasz Fornal, który w starciu z Egipcjanami doznał kontuzji i z Brazylijczykami tylko na chwilę pojawił się na parkiecie. Polacy szybko wypracowali nieznaczną przewagę, lecz od stanu 10:10 wszystko się odmieniło. Włosi byli do bólu skuteczni i tłumili w zarodku wszelkie próby Polaków, przez co wyszli na prowadzenie aż 23:13!
Najlepszym podsumowaniem postawy Polaków w pierwszym secie było to, w jaki sposób się on skończył. Po przyjęciu Pawła Zatorskiego kompletnie zaszwankowała komunikacja i Wilfredo Leon rzutem na parkiet musiał ratować zespół przed kuriozalną stratą punktu. Udało mu się zagrać piłkę do Marcina Janusza, który mógł tylko przebić ją na stronę Włochów. Ci zaatakowali po bloku i w ten sposób przypieczętowali wysokie zwycięstwo 25:15.
Na początku drugiej partii gra była wyrównana, ale od stanu 7:7 to Włosi zaczęli przeważać. Po kolejnej udanej zagrywce (as Yuriego Romano) wyszli na prowadzenie 13:9. Dosłownie chwilę wcześniej czas wziął selekcjoner Polaków Nikola Grbić, ale nie przynosiło to efektów i przy stanie 17:12 dla Włochów serbski trener po raz kolejny musiał zareagować.
To nie przynosiło poprawy, dalej brakowało skuteczności zarówno w przyjęciu, jak i ataku. Tylko nieznacznie pomogło wejście na zagrywkę Łukasza Kaczmarka. Nawet gdy udało się zbliżyć do rywali (na 18:21), to ci odpowiedzieli serią trzech punktów z rzędu i mieli piłkę setową. Tym razem z potężną zagrywką Romano nie poradził sobie Kamil Semeniuk i partia dobiegła końca.
Początek trzeciego seta nie zwiastował przełomu u Polaków, którzy mogli jednak polegać na skutecznych atakach Bartosza Kurka. Lecz w końcu i on się pomylił, a mina Grbicia wyrażała coraz większe zaniepokojenie. Jego drużyna cały czas musiała gonić wynik, choć tym razem strata była niewielka. W końcu udało się dopaść rywali (10:10). A gdy była szansa objąć prowadzenie, to po raz kolejny zawiodła kontra, która u Włochów znów zadziałała bez zarzutu. Brakowało też trochę szczęścia - po chwili dobrze dysponowany Semeniuk skutecznie zakończył akcję, ale wpadł na siatkę i to Włosi dostali punkt (10:12).
Tym razem Polacy zdołali się pozbierać i po mocnym ataku Leona doprowadzili do remisu (15:15). A po chwili 31-latek obił blok i nagle to Włosi musieli odrabiać straty. Polscy siatkarze wznieśli się na wyżyny i przez pewien czas gra toczyła się punkt za punkt. - To jest kawał dobrej siatkówki - mówili komentatorzy TVP, którzy zapowiadali "siatkarski horror". Czy tak było?
Rzeczywiście końcówka seta okazała się emocjonująca. Przy stanie 20:19 reprezentanci Polski przegrali trzy punkty z rzędu, lecz nie zwiesili głów i jako pierwsi mieli piłkę setową. Nie wykorzystali jej, lecz później sprawy w swoje ręce wziął Kurek i asem serwisowym ustalił wynik na 26:24.
Na początku czwartej partii 35-latek znów na dłużej zagościł w polu serwisowym i m.in. dzięki temu Polacy wypracowali sobie niedużą przewagę punktową. Jednak przeciwnicy znów zaczęli bardzo skutecznie grać w obronie, neutralizując ich ataki. Dołożyli do tego skuteczną grę w ataku i gdy prowadzili 13:10, Grbić wziął czas.
Gra zrobiła się falująca, po dobrej serii polskich siatkarzy przebudzili się Włosi, aby po chwili znów dać się zdominować. Tym razem to Ferdinando De Giorgi wziął czas. I skutecznie zmobilizował swój zespół, który wyszedł na prowadzenie 20:16. A po bloku na Leonie zrobiło się już 23:18 dla reprezentacji Włoch. I choć Polacy próbowali gonić, to ostatecznie przegrali 20:25.
Taki rezultat oznacza, że polscy siatkarze zakończą fazę grupową na drugim miejscu, za Włochami, a przed Brazylią i Egiptem. Ich ćwierćfinałowym rywalem będzie Słowenia, to spotkanie odbędzie się w poniedziałek 5 sierpnia.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!