Międzynarodowa Agencja Testowa (ITA) w lipcu wykryła w organizmie Doroty Borowskiej niedozwoloną substancję uważaną za doping - klostebol. Substancja ta stosowana jest m.in. w przemyśle okulistycznym, dermatologicznym i weterynaryjnym i ma poprawiać wydolność organizmu człowieka. Oczywiście dla sportsmenki był to dramat przed igrzyskami w Paryżu.
Borowska tłumaczyła, że środek wykryto u niej w związku z wcześniejszym podawaniem antybiotyku rannemu psu. Polka walczyła, by wziąć udział w igrzyskach olimpijskich, a 1 sierpnia miała zapaść decyzja, że jej odwołanie zostanie odrzucone. Teraz w sprawie nastąpił zwrot akcji.
Występ Borowskiej w Paryżu wydawał się więc przekreślony, ale nowe światło na sprawę rzucają doniesienia portalu sportowy-poznan.pl. Źródło informuje, że finalna decyzja w sprawie 28-latki ma zapaść w niedzielę 4 sierpnia do godziny 14:00. Kanadyjkarki wystartują dopiero 6 sierpnia, a więc wciąż istnieją szansę, że zawodniczka zostanie odwieszona.
"Łódki Borowskiej w drodze do Paryża" - informuje źródło. W nadziei, że sprawa potoczy się po myśli Borowskiej, jej sprzęt został wysłany do stolicy Francji. Sama zawodniczka i jej trener Mariusz Szałkowski mają oczekiwać na decydującą rozprawę w Wałczu.
Borowska może zostać uniewinniona i otrzymać naganę, co byłoby najłagodniejszym wymiarem kary. Wówczas mogłaby wystartować w Paryżu. Na godzinę 11:00 we wtorek 6 sierpnia zaplanowano start eliminacji w dwójce na 500 m, gdzie Borowska miałaby wystartować w parze z Sylwią Szczerbińską.