Bolesna porażka Polaków z Niemcami. "Pytanie, czy warto wygrać"

- Pytanie jest, czy warto dziś wygrywać. Bo pierwsza drużyna trafia na jednego z mocnych lucky loserów z miejsc trzecich - mówił Andrzej Wrona, były reprezentant Polski w Eurosporcie przed trzecim meczem grupowym polskich siatkarzy plażowych na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Duetowi Łosiak/Bryl mecz z Niemcami zupełnie nie wyszedł, ale Polacy przyznali, że nie kalkulowali.

Polacy: Michal Bryl i Bartosz Łosiak dotychczas na igrzyskach olimpijskich w Paryżu spisywali się bardzo dobrze. Odnieśli dwa zwycięstwa po 2:0 - najpierw z duetem z Australii: Thomas Hodges/Zachery Schubert (21:16, 21:16), a potem z gospodarzami, duetem: Remi Bassereau/Julien Lyneel (21:15, 21:18) i zapewnili sobie awans do ćwierćfinału.

Zobacz wideo Anita Włodarczyk przetestowała kartonowe łóżko w wiosce olimpijskiej. Zobaczcie jak wypadł test

Polacy przegrali z Niemcami. "Pytanie, czy warto wygrać"

Rywalami Polaków w trzecim meczu byli Niemcy: 30-letni Nils Ehlers i rok od niego młodszy Clemens Wickler. Stawką pojedynku było zajęcie pierwszego miejsca w grupie, bo nasi zachodni sąsiedzi też wcześniej wygrali dwa pojedynki (2:0 z Francuzami i 2:1 z Australijczykami).

- Zawsze ich pojedynki były bardzo zacięte, kończyły się często w trzech setach, ale to Polacy mają lepszy bezpośredni bilans: 7-2. Pytanie jest, czy warto dziś wygrywać. Bo pierwsza drużyna grupy trafia na jednego z mocnych lucky loserów z miejsc trzecich. Można trafić na Szwedów - mistrzów świata i Brazylijczyków. Ciekaw jestem, czy to będzie mecz z gatunku: gramy, gramy, ale i jedni i drudzy nie będą chcieli wygrać. To trochę pół żartem, pół serio mówię, bo jak chce się wygrać złoto, to trzeba wygrywać wszystko - mówił Andrzej Wrona, były reprezentant Polski przed kamerami Eurosportu.

Od początku mecz był bardzo wyrównany. Po raz pierwszy dwupunktowe prowadzenie było dopiero przy stanie 13:11 (po autowym ataku Niemców). Chwilę później Bryl zablokował rywala i Polacy wygrywali 14:11. Wtedy jednak nastąpił ich słabszy moment. Dwa razy źle przyjęli zagrywkę i Niemcy doprowadzili do remisu 16:16. Po chwili Bryl poprosił o czas. Nie pomógł on jednak. Przy stanie 18:18 Polacy znów źle przyjęli zagrywkę, a Niemcy skutecznie skontrowali. W kolejnej akcji to oni też wygrali dłuższą wymianę, a po chwili wykorzystali drugą piłkę setową i wygrali pierwszego seta 21:19.

Druga partia rozpoczęła się fatalnie dla Biało-Czerwonych. Przegrywali 1:4, a po chwili 3:8! Tych strat nie byli już w stanie odrobić. Mało tego, chwilę później Niemcy wygrywali aż 13:6! Ostatecznie nasi zachodni sąsiedzi wygrali 2:0 (21:19, 21:15), wykorzystując trzecią piłkę meczową.

Niemcy mieli lepszą skuteczność w ataku (19/34 przy 19/40), więcej bloków (7-4) i asów (3-0).

Po spotkaniu Andrzej Wrona spytał Polaków, czy kalkulowali.

- Nie kalkulowaliśmy. Wyszliśmy z myślą tylko o wygranej. Byliśmy przekonani, że się uda, tym bardziej po naszej ostatniej wygranej z nimi w Gstaad [wtedy Biało-Czerwoni zwyciężyli 24:26, 21:13, 15:13 - red.]. Popełniliśmy za dużo prostych błędów, szczególnie w elementach: odbiór-wystawa. Było sporo niedokładności. Do tego doszły kiepskie wybory w ataku. Rywale dobrze zagrywali. Mój nieudany challenge w pierwszym secie też wybił nas z rytmu - przyznali Polacy dla Eurosportu.

Po tej porażce Polacy zajęli drugie miejsce w grupie C (cztery punkty w trzech spotkaniach). Z kompletem sześciu punktów wygrali Niemcy.

Więcej o: