Już przed początkiem walki bokserskiej (kategoria 66 kg) Włoszki Angeli Carini z Algierką Imane Khelif na igrzyskach olimpijskich w Paryżu było bardzo głośno. - Jak podaje Reuters, rok temu Algierka została zdyskwalifikowana z mistrzostw świata, ponieważ nie przeszła testu kwalifikacyjnego płci. Mimo to została dopuszczona do udziału w igrzyskach olimpijskich. Jeszcze przed walką było o tej sprawie bardzo głośno we Włoszech. Tamtejsi dziennikarze i politycy martwili się o start ich zawodniczki - pisał Michał Salamucha ze Sport.pl. Doszło do tego, że w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia Khelif z dzieciństwa.
Niestety dla kibiców, walka zakończyła się błyskawicznie. Po zaledwie 45 sekundach Włoszka po dostaniu mocnego ciosu zdecydowała się zrezygnować z walki. Po chwili padła na ring i zalała się łzami. Nie podała też ręki Algierce. Szybko na całą aferę zareagował MKOl i wydał oświadczenie, że Khelif jest kobietą i ma prawo do rywalizacji w IO.
- Nigdy nie dostałam tak silnego ciosu. Po czymś takim nie da się kontynuować walki. Trenuję ze swoim bratem i często walczyłam przeciwko mężczyznom, ale czułam dzisiaj zbyt dużo bólu. Nie jestem kimś, kto może mówić, że to nielegalne. Życzę jej, żeby walczyła do końca i była szczęśliwa - mówiła Włoszka po walce - dodawał Sport.pl.
Teraz w ćwierćfinale rywalką Khelif będzie w sobotę 23-letnia Węgierka Anna Luca Hamori. I znów jest głośno jeszcze przed walką.
- Węgierskie Stowarzyszenie Boksu protestowało przeciwko udziałowi Khelif w Paryżu, a Węgierski Komitet Olimpijski zwrócił się o rozmowy z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim (MKOl). Kheireddine Barbari, szef delegacji algierskiej na IO, powiedział, że Algierski Komitet Olimpijski złożył skargę do MKOl w sprawie "niemoralnej" kampanii przeciwko Khelif - czytamy na "BBC".
- Zastrzegamy sobie prawo do ścigania wszystkich, którzy uczestniczyli w ohydnej kampanii przeciwko Imane Khelif. Naszej bohaterce życzymy powodzenia. Niech żyje Algieria - można przeczytać w komunikacie Algierskiego Komitetu Olimpijskiego.
Sama Anna Luca Hamori też jeszcze bardziej podgrzała atmosferę przed walką, wypowiadając się w mediach społecznościowych.
- Moim skromnym zdaniem, nie sądzę, że jest to sprawiedliwe, że ten uczestnik może konkurować w kategorii kobiet. Teraz nie mogę się jednak tym przejmować. Nie mogę tego zmienić, takie jest życie. Mogę obiecać jedno - zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wygrać i będę walczyła tak długo, jak będę mogła - napisała Węgierka.
Początek walki Hamori - Khelif w sobotę o godz. 17.22.
- Rok temu Algierka została zdyskwalifikowana za zbyt wysoki poziom testosteronu. Ogólnie jest bardzo dobrą zawodniczką. Jest cholernie silna. Bo nawet miesiąc temu miałam okazję stoczyć z nią sparing i nie umiałam znaleźć na nią sposobu. Wydawała się bardzo szybka i bardzo silna. Dlatego jeśli miałabym wybierać, czy w turnieju trafić na Algierkę, czy Turczynkę, to i tak, mimo przegranej, wolałabym Turczynkę. Z nią mam dużo większe szanse - powiedziała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Aneta Rygielska na temat Khelif.