Cibulkova mówi wprost o sporze Świątek z Collins. "To jest klasyk"

Dominik Senkowski
Dominika Cibulkova jeszcze niedawno rywalizowała z Agnieszką Radwańską na korcie, a dziś komentuje na Słowacji najważniejsze mecze, w tym te z udziałem Igi Świątek. Ma też swoje zdanie w sprawie sporu Polki z Danielle Collins po ćwierćfinałowym meczu na igrzyskach w Paryżu. - Nie dziwi mnie to - mówi Cibulkova w rozmowie ze Sport.pl.

Ta "drama" przejdzie do historii olimpijskiego tenisa. Po ćwierćfinałowym meczu Igi Świątek z Danielle Collins, tuż po tym jak skreczowała w trzecim secie, Amerykanka podeszła do Polki i zaskoczyła ją swoimi słowami. Nie usłyszeliśmy wtedy, co Collins przekazała Świątek, ale kamery uchwyciły zaskoczoną twarz liderki rankingu WTA.

Zobacz wideo Żyżyński: "Collins chciała uderzyć piłką w Igę. To nie jest ładne"

Po meczu Christopher Clarey z "New York Times" opublikował w serwisie X odpowiedź Collins na pytanie dziennikarzy, co powiedziała na korcie Świątek.

Collins krytykuje Świątek

- Powiedziałam Idze, że nie musi być nieszczera w sprawie mojego urazu. Przed kamerami dzieje się wiele rzeczy i jest sporo osób z ogromną charyzmą, które wychodzą przed ludzi i zachowują się inaczej niż w szatni. I po prostu nie miałam najlepszych doświadczeń w takich sprawach i naprawdę nie czuję, że ktokolwiek musi być nieszczery. Każdy niech będzie taki, jaki jest. Mogę to zaakceptować i nie potrzebuję udawania - mówiła Collins.

Amerykanka skreczowała w trzecim secie przy stanie 4:1 dla Świątek. Amerykanka nie rozwinęła później już powyższej wypowiedzi, w której zarzuciła naszej tenisistce obłudę. 

Świątek broniła się: - Nigdy nie zrobiłam jej nic nieprzyjemnego. Chciałam tylko pogratulować wspaniałej kariery, bo wszyscy wiemy, że to ostatni jej sezon na tourze. Nie wiem, co miała na myśli swoimi słowami. Nie miałyśmy żadnych interakcji, które mogłyby sprawić, że powiedziała mi coś takiego.

O awanturę między Świątek, a Collins zapytaliśmy Dominikę Cibulkova. Słowaczka to m.in. była czwarta rakieta świata z marca 2017 roku, finalistka Australian Open 2014, zwyciężczyni WTA Finals 2016 w Singapurze. 

Pod koniec kariery Cibulkova była prawdziwym "koszmarem" Agnieszki Radwańskiej, z którą wygrywała najważniejsze mecze w czwartej rundzie Wimbledonu 2016 czy półfinale Australian Open 2014. Bolało zwłaszcza niepowodzenie w Londynie, gdy Słowaczka zwyciężyła w decydującym secie 9:7 po trzech godzinach morderczej rywalizacji. To była ostatnia szansa Radwańskiej na tytuł wielkoszlemowy, bo w kolejnym sezonie coraz częściej zaczęły dopadać ją kontuzje

Cibulkova szczerze o awanturze

Zadzwoniliśmy do Cibulkovej, która - jak się okazało - prowadziła akurat auto. - Oddzwonię później. Jeśli chodzi o Collins i Świątek to... - tu nastała cisza ze strony byłej gwiazdy kobiecego tenisa. A następnie zaczęła się śmiać. - To jest klasyk. Za chwilę wyjaśnię - dodała.

Po chwili porozmawialiśmy dłużej. Cibulkova powoływała się na własne doświadczenia na damskim tourze. - Nie jest łatwo. Jesteśmy kobietami, w rozgrywkach panuje dużo złych emocji, walka trwa na korcie i poza nim. Tenis to sport indywidualny, nie wszystkie zawodniczki przyjaźnią się ze sobą. I ja to wszystko rozumiem, ale myślę, że wypowiedź Danielle Collins była zupełnie niepotrzebna, zwłaszcza że padła na igrzyskach olimpijskich - tłumaczy nasza rozmówczyni. 

Cibulkova i Collins nie miały nigdy okazji grać przeciwko sobie. Minęły się, bo gdy Amerykanka w 2019 roku zaczęła występować w Wielkim Szlemie, Słowaczka kończyła akurat karierę. Mimo to Cibulkova przyznaje: - Nie powiem, że zaskoczyła mnie postawa Collins. Zawsze była nieco inna. Nie poznałam jej dobrze na tourze, ale wiem o niej wystarczająco dużo od innych tenisistek, by stwierdzić, że takie zachowanie mnie nie dziwi.

30-letnia Collins słynie od lat z kontrowersyjnych zachowań na korcie. Krzyczy na siebie, wchodzi w interakcje z publicznością, kłóci z sędziami, po błędach rywalek potrafiła dodatkowo motywować się okrzykiem "Come on".  - To zachowanie po meczu z Igą wydaje się być "w stylu Collins". Jako zawodniczka nigdy nie bała się mówić, co myśli, niezależnie od tego, jak inni to odbiorą - tłumaczył nam amerykański dziennikarz Chris Oddo z portalu TennisNow.

Cibulkova nie znajduje usprawiedliwienia dla Amerykanki. - Z doświadczenia wiem, że tenisistkom w tourze ciężko jest rozmawiać ze sobą o problemach, jakiś niesnaskach. Patrzymy na siebie głównie jak na rywalki. Wolimy przegadać sprawę z własnym z teamem, wypłakać się w ramionach trenera. Niemniej chodzenie z takimi tematami do mediów i stawianie przeciwniczki w niekorzystnym świetle, nie jest w porządku. Jeśli Collins uważa, że ktoś próbuje być dla ciebie miły, ale robi to pod publiczkę, to powinna to zaakceptować - uważa Cibulkova.

To miało wpływ na Świątek?

Była tenisistka pracuje dziś jako komentatorka publicznej stacji RTVS na Słowacji. Komentuje paryski turniej olimpijski w tenisie, w tym mecze Świątek. Czy jej zdaniem "drama" z Collins odbiła się na polskiej tenisistce i była jednym z powodów słabszego gry Polki dzień później w przegranym półfinale z Qinwen Zheng?

To właśnie zasugerował m.in. Sebastian Parfjanowicz, zastępca redaktora naczelnego "Przeglądu Sportowego", który napisał: "By zrozumieć, co tak naprawdę stało się z Igą Świątek w półfinale turnieju olimpijskiego, nie można mówić wyłącznie o niewymuszonych błędach, rozregulowanym bekhendzie, świetnym returnie Qinwen Zheng. Nie sposób spiąć tej historii bez kilku sekund i kilku słów, wypowiedzianych dzień wcześniej pod adresem Igi przez Danielle Collins. Oskarżenie 'jesteś fałszywa' rozbiło Świątek i zmieniło jej zachowanie na korcie" - przekonywał

Cibulkova uważa inaczej. - Jestem przekonana, że to zamieszanie nie pomogło Idze, ale nie sądzę, by miało realny wpływ na jej ostateczną postawę na korcie - kończy była słowacka tenisistka swoją wypowiedź dla Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.