W normalnych warunkach Iga Świątek byłaby zdecydowaną faworytką meczu z zajmującą 67. miejsce w rankingu WTA Anną Karoliną Schmiedlovą. W piątek, w meczu o brązowy medal, można było jednak się zastanawiać, jak na jej postawę wpłynie półfinałowa porażka z Qinwen Zheng. Polska tenisistka we wcześniejszych wypowiedziach jasno dawała do zrozumienia, że liczy na duży sukces na olimpijskiej imprezie.
Warunki ku temu miała o tyle dobre, że turniej tenisowy odbywa się na kortach Rolanda Garrosa - tych samych, na których Świątek co roku pokazuje się ze świetnej strony na turnieju wielkoszlemowym, który wygrała już cztery razy. I choć mecz z Chinką jej nie wyszedł, to w spotkaniu z Schmiedlovą grała już dużo lepiej.
Jedynie początek pierwszego seta był trochę nerwowy w wykonaniu polskiej tenisistki - dała się nawet przełamać. Szybko się z tego otrząsnęła. Pierwszego seta wygrała 6:2. W drugim nie dała rywalce już żadnych szans i zwyciężyła aż 6:1.
Świątek zdobyła pierwszy medal olimpijski w karierze. Tym samym tenisistka dołącza do Klaudii Zwolińskiej oraz drużyn szpadzistek i wioślarzy, i dokłada czwarty krążek dla reprezentacji Polski na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Dzięki temu reprezentacja Polski - która przed meczem Świątek ze Schmiedlovą zajmowała 36. miejsce w klasyfikacji medalowej - awansowała o jedno miejsce wyżej i zrównała się dorobkiem z Grecją.