Katastrofa. Polka miała walczyć o medal. Odpadła i udawała, że nas nie widzi

W marcu dostała polskie obywatelstwo, a teraz, w sierpniu, miała powalczyć o medal olimpijski dla kraju swoich dziadków. Tak przynajmniej zapowiadał prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Radosław Piesiewicz. Niestety, Maria Żodzik odpadła już w eliminacjach skoku wzwyż na igrzyskach Paryż 2024. I nie miała ochoty powiedzieć, co się stało.

Tylko 183 cm skoczyła Maria Żodzik w eliminacjach skoku wzwyż. To aż o 14 cm mniej od jej rekordu życiowego. Na poziomie 197 cm wyznaczono minimum kwalifikacyjne. Nie trzeba było go osiągać, żeby wejść do walki o medale. Ale 192 cm – a tyle trzeba było skoczyć – to też wysoko. Dla Marii za wysoko. Dlaczego?

Nie wiemy. Żodzik nie zatrzymała się na rozmowę ani przed kamerami stacji telewizyjnych, ani przed grupą polskich dziennikarzy prasowych i radiowych. Odwróciła głowę, przeszła obok nas ignorując prośbę, żeby na chwilę przystanęła.

Zobacz wideo Ostatnie rzuty Anity Włodarczyk przed występem na igrzyskach. "Młoty lądują coraz dalej"

Zrozumiałe rozczarowanie. Niezrozumiała jest inna rzecz

- Szans mamy naprawdę wiele. Popatrzmy na lekkoatletykę: Anita Włodarczyk, Wojtek Nowicki, Paweł Fajdek, Natalia Kaczmarek, Maria Żodzik, Pia Skrzyszowskawyliczał nam niedawno Radosław Piesiewicz. "Liczy pan zbyt optymistycznie" – przekonywał prezesa PKOl-u. Niestety, miałem rację.

Żodzik to 27-latka, która od dwóch lat mieszka w Polsce. Trenuje w Podlasiu Białystok. A że niedawno minęły trzy lata od jej ostatniego startu dla Białorusi, z której uciekła, to krótko przed igrzyskami dostała zgodę na reprezentowanie nowych barw.

Na pewno Maria jest rozczarowana swoim startem, ale szkoda, że nie zdecydowała się po prostu przeprosić i odmówić wypowiedzi. Można zrozumieć, że ktoś nie czuje się na siłach. Natomiast trudniej patrzy się na sportowca, który nawet nie spojrzy na tych, z którymi powinien współpracować. To nie jest urażona duma dziennikarza, to są po prostu podstawy relacji między ludźmi, którzy spotykają się w pracy.

Białorusini okradli ją z igrzysk

To były pierwsze igrzyska olimpijskie w karierze Żodzik. Przed poprzednimi, w 2021 roku, fatalnie wobec niej zachowali się białoruscy działacze. "Choć skoczkini wzwyż uzyskała kwalifikację z rekordem życiowym 196 cm, to nie pojechała na zawody ze względu na brak badań antydopingowych. Federacja po prostu zapomniała zorganizować niezbędną liczbę kontroli, która jest wymagana dla zawodników planujących start w igrzyskach olimpijskich. Białorusinka posiadająca kwalifikację nie została w ostatniej chwili zabrana do Tokio ze względu na zator w systemie" - opisywał portal tribuna.com.

Teraz Żodzik po prostu nie sprostała sportowo. Szczerze życzymy Marii, żeby za cztery lata w Los Angeles mogła przytoczyć polskie powiedzenie „Do trzech razy sztuka"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.