Początek był bardzo dobry – szybkie prowadzenie, a potem seria celnych rzutów za dwa Przemysława Zamojskiego dała nam prowadzenie 9:4. Polacy grali w dobrym rytmie, nie popełniali strat ani niepotrzebnych fauli. Mecz dla Biało-Czerwonych ułożył się znakomicie, to my dyktowaliśmy warunki.
Chińczycy przed turniejem pozycjonowani byli – podobnie jak Polska – na dole stawki, ale w swoim drugim meczu sprawili sensację, pokonując 21:15 bardzo silną Serbię. W czwartek przed południem zostali jednak zbici 8:22 przez broniącą olimpijskiego złota Łotwę i, tak jak Biało-Czerwoni, mieli bilans 1-2. Dlatego to spotkanie było tak ważne - chodziło o to, żeby uciec Chińczykom w tabeli, "odciąć się" od drużyn zajmujących dwa ostatnie miejsca w tabeli, które eliminują z dalszej gry o medale.
Chińczycy zbliżyli się na moment na 6:9, ale wtedy Polacy zdobyli trzy punkty z rzędu za sprawą Filipa Matczaka, Adriana Boguckiego i Michała Sokołowskiego. Było już 12:6, a Biało-Czerwonych oglądało się świetnie. Pozostawało jednak pytanie – czy tak dobra dyspozycja zostanie utrzymana do końca? W koszykówce 3x3 sytuacja potrafi zmienić się błyskawicznie.
W połowie meczu Chińczycy zbliżyli się na 12:9, ta trzypunktowa przewaga utrzymywała się przez kilka akcji, ale z czasem rywale trafili na 14:15, zanosiło się na nerwową końcówkę. Na szczęście dla Polaków, Chińczycy przekroczyli limit siedmiu fauli, przez co każde przewinienie oznaczało rzuty wolne dla Biało-Czerwonych. Wykorzystywali je Bogucki i Sokołowski, ważny rzut z gry trafił Zamojski, Polacy uciekli na 19:14. Ostatecznie wygrali 22:17, a zwycięskie punkty rzutem z dystansu dał świetny "Zamoj".
Czwartek reprezentanci Polski kończą z bilansem 1-1, bo dzień nie zaczął się dla nich dobrze. W pierwszym spotkaniu Biało-Czerwoni ulegli Litwie aż 12:21. Patrząc na tabelę, ten wynik był rozczarowaniem, bo rywale przed meczem mieli bilans 0-2. Ale patrząc na siłę drużyn i rankingi siły sprzed turnieju, porażka Polaków nie była niespodzianką. To Litwa była notowana wyżej, to Litwa wygrywa z Polakami większość spotkań.
Biało-Czerwoni zaczęli źle, przegrywali od początku do końca, momentami wysoko. W grze Polaków mnożyły się straty, ciężko było nam wybronić akcje Litwinów, porażka dziewięcioma punktami była wysoka, ale zasłużona.
Kolejne mecze czekają Polaków już w piątek - o 10.35 zmierzymy się z Holendrami, którzy, tak jak Biało-Czerwoni, z bilansem 2-2 są w środku ośmiozespołowej tabeli, a o 22.05 zagramy z Serbią, jednym z kandydatów do złota na igrzyskach.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!