• Link został skopiowany

Złe wieści dla Polski. Słowa poszły w świat. "Byłem dziś zamulony"

- Cud, że tutaj jestem. Cud, że doszedłem z takim wynikiem i Bogu dzięki - mówił po rywalizacji w chodzie na 20 km Artur Brzozowski. Choć zmagania ukończył dopiero w trzeciej dziesiątce, okazał się najlepszy z Polaków. Do powtórzenia sensacji Dawida Tomali z Tokio nawet się nie zbliżył. Na mecie tłumaczył, co poszło nie tak, podobnie jak drugi z naszych - Maher Ben Hlima.
Artur Brzozowski
screen: Eurosport

Chód sportowy trzy lata temu podczas igrzysk w Tokio okazał się dla Polski bardzo szczęśliwą konkurencją. W rywalizacji na 50 km rozgrywanej w Sapporo wspaniałą niespodziankę sprawił Dawid Tomala, sięgając po złoto. Do Paryża w ogóle nie pojechał. Zamiast niego w wyścigu na 20 km oglądaliśmy Artura Brzozowskiego i Mahera Ben Hlimę. Żadnemu z nich nie udało się nawet zbliżyć do medalu. Obaj na trasie mieli też pewne problemy.

Zobacz wideo Na medal w judo czekamy prawie trzy dekady. "Jeszcze mamy na to szansę"

Polacy daleko w chodzie na 20 km. Mimo to radość. "Jestem zachwycony"

Najlepiej w czwartkowy poranek spisał się reprezentant Ekwadoru Brian Pintado, który finiszował z czasem 1:18:55. 14 sekund po nim na mecie zameldował się Brazylijczyk Caio Bonfim, który minimalnie wyprzedził Hiszpana Alvaro Martina i Włocha Massima Stano. A jak spisali się Polacy?

Obaj ukończyli zmagania w połowie stawki. Artur Brzozowski był 27., a Maher Ben Hlima dwie pozycje niżej. Do zwycięzcy stracili ponad trzy minuty. - Na tę pogodę i na tę trasę czułem się znakomicie, aczkolwiek miałem na trasie problemy żołądkowe. Jestem zachwycony, że ukończyłem historyczne dla mnie, ostatnie igrzyska. Cud, że tutaj jestem. Cud, że doszedłem z takim wynikiem i Bogu dzięki - mówił po wszystkim Brzozowski na antenie Eurosportu.

Kłopoty polskich chodziarzy. To zdecydowało o wyniku w Paryżu. "Od trzech dni nie mogę spać"

39-latek, który żegna się z olimpijską rywalizacją, dobrze zaprezentował się w drugiej połowie dystansu, na której mijał kolejnych rywali i przesunął się o blisko 10 pozycji. - Kontrolowałem tempo, wiedziałem, że to, co idę, to mój maks. Jak wytrzymam, będzie bardzo dobrze. Rywale młodsi, silniejsi, mają więcej ułańskiej fantazji, a ja już stary taktyk z pięćdziesiątki... Trochę ciężej o te szaleństwo, gdy się wraca na krótkie dystanse. Ogień dla mnie, że w ogóle tutaj jestem - dodał.

Choć to Brzozowski spisał się lepiej, w sztafecie chodziarskiej 7 sierpnia wspólnie z Olgą Chojecką ma zaprezentować się pochodzący z Tunezji Ben Hlima. On również nie był w czwartek najlepiej dysponowany. - Od trzech dni nie mogę spać, byłem dziś zamulony, dlatego jestem zły na ten start. Wierze, że w sztafecie będzie lepiej - powiedział.

Jeszcze słabiej w rywalizacji kobiet zaprezentowała się Katarzyna Ździebło. Wicemistrzyni świata z Eugene była dopiero 30. Do złotej medalistki Chinki Jiayu Yang straciła blisko osiem minut. Srebro przypadło Hiszpance Marii Perez, a brąz Australijce Jemimie Montag.

Więcej o: