Afera z Przemysławem Babiarzem rozgrzewa sportową Polskę do czerwoności od początku igrzysk w Paryżu. Przypomnijmy, że słynny komentator podczas ceremonii otwarcia porównał słynną piosenkę "Imagine" Johna Lennona do wizji komunizmu. TVP zawiesiło go za to, twierdząc, że sprzeniewierzył się swej dziennikarskiej misji.
Ta decyzja wywołała ogromne oburzenie wśród kibiców, ale nie tylko. Babiarza poparli także jego koledzy z pracy oraz cała grupa sportowców. Razem utworzyli nawet specjalną petycję do władz Telewizji Polskiej o przywrócenie komentatora do pracy. Babiarza bronił też m.in. prezydent Andrzej Duda czy jego stały partner przy komentowaniu lekkoatletyki Sebastian Chmara. Niestety coraz więcej wskazuje na to, że cała ta mobilizacja nie da żadnego efektu.
Jak informuje Przegląd Sportowy Onet, zarząd Telewizji Polskiej nie ma najmniejszego zamiaru zmieniać zdania w sprawie i Przemysława Babiarza nie usłyszymy już więcej podczas paryskiej rywalizacji. Nawet podczas rozpoczynającej się w czwartek 1 sierpnia części lekkoatletycznej, z którą komentator jest najbardziej kojarzony. Ma on nawet nie pozostać z resztą dziennikarzy TVP w Paryżu, tylko wrócić wkrótce do Polski.
Decyzja TVP może zasmucić wiele osób, ale zaskakiwać nie powinna nikogo. Już wpisy dyrektora TVP Sport Jakuba Kwiatkowskiego na portalu X, który pisał m.in. o tym, iż Babiarz "nie wykonał żadnego gestu względem nikogo, nie przeprosił i postawił kolegów ze swojej redakcji w bardzo niekomfortowej sytuacji", dawały dość jasny sygnał, że nastawienie osób decyzyjnych w TVP względem komentatora się nie zmieni.
Pojawiły się nawet plotki o definitywnym odejściu Przemysława Babiarza z TVP i jego potencjalnym transferze do TV Republika, którego zwolennikiem ma być szef stacji Tomasz Sakiewicz. Dodatkowo WP SportoweFakty donosiły o faworycie do zastąpienia Babiarza przy komentowaniu lekkoatletyki. To wieloletni pracownik TVP Szymon Borczuch (jeden z dziennikarzy, którzy podpisali petycję).