To dzięki niej Polska ma medal. Kim jest Aleksandra Jarecka?

Aleksandra Jarecka w decydującym momencie walki z Chinkami o brązowe medale igrzysk olimpijskich przechyliła szalę na korzyść polskich szpadzistek. Dla 28-letniej zawodniczki jest to największy sukces w karierze, choć miała już na koncie imponujące osiągnięcia. A w Paryżu mogło jej w ogóle nie być, gdyż kwestia jej wyjazdu była przedmiotem sporu w polskiej szermierce. Częściowo wynikało to z tego, że przez dłuższy czas nie startowała z powodu przerwy macierzyńskiej. Sport i rodzicielstwo łączy także z pracą zawodową.

Polskie szpadzistki wyszarpały brązowy medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. Na cztery sekundy przed końcem przegrywały z Chinkami 30:31, ale kapitalna postawa Aleksandry Jareckiej dała remis, a potem zwycięstwo 32:31 po dogrywce.

Zobacz wideo Tomasz Fornal w intensywnej rehabilitacji po kontuzji. Walka z czasem trwa

- Muszę przyznać, że wchodząc na ostatnią walkę, nie denerwowałam się, walczyłam na spokojnie. Miałam duże wsparcie ze strony dziewczyn, które bardzo we mnie wierzyły i kibicowały mi w boksie. Co się stało? Trafiłam raz więcej, bardzo dobrym natarciem... Jesteśmy brązowym medalistkami igrzysk olimpijskich. Gdyby nie dziewczyny, to na pewno by się nie udało - powiedziała ze łzami w oczach w rozmowie z TVP Sport.

Kim jest Aleksandra Jarecka? Bohaterka polskiej szpady mogła nie pojechać na igrzyska

Dla 28-letniej zawodniczki brąz igrzysk to oczywiście największy sukces w karierze. W dorobku miała już dwa medale mistrzostw Europy, złoto w drużynowej szpadzie z Duesseldorfu w 2019 r., a rok wcześniej srebro w tej samej konkurencji w Nowym Sadzie. Natomiast w 2017 r. wywalczyła złoto i brąz na Uniwersjadzie, odpowiednio w szpadzie indywidualnej i drużynowej. Jest także wielokrotną medalistką mistrzostw Polski (indywidualnie i drużynowo).

Jarecka urodziła się 11 października 1995 r. w Krakowie i to tam zaczynała karierę. Występowała w Krakowskim Klubie Szermierzy oraz Wiśle Kraków, a obecnie jest zawodniczką AZS AWF Kraków. Tam trenuje ją Radosław Zawrotniak, srebrny medalista igrzysk w Pekinie w szpadzie drużynowej - do wtorku był to ostatni olimpijski medal dla Polski w szermierce.

Mimo tylu sukcesów długo nie było pewne, że 28-latka w ogóle pojedzie do Paryża. Początkowo Zarząd Polskiego Związku Szermierczego nie nominował jej na igrzyska, a dodatkowe zamieszanie wprowadzała postawa trenera Bartłomieja Języka, który początkowo ją powołał, aby później zmienić decyzję (wytypował Martynę Swatowską-Węglarczyk). Pojawił się pomysł, aby Jarecka, która uzyskała krajowe minimum do kwalifikacji, oraz Ewa Trzebińska, niespełniająca odpowiednich kryteriów, rozegrały... "dogrywkę" o awans. Ostatecznie okres kwalifikacji na igrzyska został wydłużony, a obie zawodniczki wystartowały w Pucharach Świata. Osiągnęły w nich podobne wyniki, ale na igrzyska pojechała krakowianka.

Tym zajmuje się Aleksandra Jarecka. Poza szermierką spełnia się jako matka oraz prawniczka

Problemy z kwalifikacją wynikały między innymi z tego, że przez dwa lata Jarecka nie startowała z powodu przerwy macierzyńskiej (z tego powodu nie brała udziału w zwycięskich dla Polski zeszłorocznych MŚ). W 2022 r. urodziła syna, a niespełna rok temu wróciła do treningów. Już trzy miesiące po powrocie zajęła trzecie miejsce w Pucharze Świata w Legnano. I nie ukrywała, że przerwa od startów dobrze jej zrobiła.

- Odpoczynku od szermierki na pewno potrzebowałam, od lat nie miałam żadnej przerwy. O powrocie zadecydowałam w sierpniu, bez analizowania, bez szczególnych przemyśleń. Podjęłam decyzję i tego samego dnia zjawiłam się na treningu - mówiła w wywiadzie dla Eurosportu.

28-latka ma znacznie więcej obowiązków, gdyż macierzyństwo i sport dzieli z pracą zawodową. Skończyła studia prawnicze i pracuje w kancelarii adwokackiej, jest w trakcie robienia aplikacji. Na treningi zdarzało jej się przychodzić na nie z synem oraz mężem, którzy towarzyszyli jej także na zawodach. Co ciekawe, jej małżonek kilka lat temu zaczął amatorsko trenować szermierkę.

W ten sposób Jarecka przygotowywała się do igrzysk w Paryżu, na których chciała zdobyć medal, aby zatrzeć nie najlepsze wspomnienia z Tokio (szóste miejsce drużynowo, 14. indywidualnie). - Może nie czuję niedosytu, ale wiadomo, że marzeniem każdego sportowca jest olimpijskie podium. Chociaż na razie to takie marzenie na wyrost, jeszcze siebie na tym podium nie widzę - mówiła. I sprawiła, że stało się to faktem.

Więcej o: