- Muszę przyznać, że wchodząc na ostatnią walkę, nie denerwowałam się, walczyłam na spokojnie. Miałam duże wsparcie ze strony dziewczyn, które bardzo we mnie wierzyły i kibicowały mi w boksie. Co się stało? Trafiłam raz więcej, bardzo dobrym natarciem... Jesteśmy brązowym medalistkami igrzysk olimpijskich. Gdyby nie dziewczyny, to na pewno by się nie udało - powiedziała ze łzami w oczach w rozmowie z TVP Sport.
Dla 28-letniej zawodniczki brąz igrzysk to oczywiście największy sukces w karierze. W dorobku miała już dwa medale mistrzostw Europy, złoto w drużynowej szpadzie z Duesseldorfu w 2019 r., a rok wcześniej srebro w tej samej konkurencji w Nowym Sadzie. Natomiast w 2017 r. wywalczyła złoto i brąz na Uniwersjadzie, odpowiednio w szpadzie indywidualnej i drużynowej. Jest także wielokrotną medalistką mistrzostw Polski (indywidualnie i drużynowo).
Jarecka urodziła się 11 października 1995 r. w Krakowie i to tam zaczynała karierę. Występowała w Krakowskim Klubie Szermierzy oraz Wiśle Kraków, a obecnie jest zawodniczką AZS AWF Kraków. Tam trenuje ją Radosław Zawrotniak, srebrny medalista igrzysk w Pekinie w szpadzie drużynowej - do wtorku był to ostatni olimpijski medal dla Polski w szermierce.
Mimo tylu sukcesów długo nie było pewne, że 28-latka w ogóle pojedzie do Paryża. Początkowo Zarząd Polskiego Związku Szermierczego nie nominował jej na igrzyska, a dodatkowe zamieszanie wprowadzała postawa trenera Bartłomieja Języka, który początkowo ją powołał, aby później zmienić decyzję (wytypował Martynę Swatowską-Węglarczyk). Pojawił się pomysł, aby Jarecka, która uzyskała krajowe minimum do kwalifikacji, oraz Ewa Trzebińska, niespełniająca odpowiednich kryteriów, rozegrały... "dogrywkę" o awans. Ostatecznie okres kwalifikacji na igrzyska został wydłużony, a obie zawodniczki wystartowały w Pucharach Świata. Osiągnęły w nich podobne wyniki, ale na igrzyska pojechała krakowianka.
Problemy z kwalifikacją wynikały między innymi z tego, że przez dwa lata Jarecka nie startowała z powodu przerwy macierzyńskiej (z tego powodu nie brała udziału w zwycięskich dla Polski zeszłorocznych MŚ). W 2022 r. urodziła syna, a niespełna rok temu wróciła do treningów. Już trzy miesiące po powrocie zajęła trzecie miejsce w Pucharze Świata w Legnano. I nie ukrywała, że przerwa od startów dobrze jej zrobiła.
- Odpoczynku od szermierki na pewno potrzebowałam, od lat nie miałam żadnej przerwy. O powrocie zadecydowałam w sierpniu, bez analizowania, bez szczególnych przemyśleń. Podjęłam decyzję i tego samego dnia zjawiłam się na treningu - mówiła w wywiadzie dla Eurosportu.
28-latka ma znacznie więcej obowiązków, gdyż macierzyństwo i sport dzieli z pracą zawodową. Skończyła studia prawnicze i pracuje w kancelarii adwokackiej, jest w trakcie robienia aplikacji. Na treningi zdarzało jej się przychodzić na nie z synem oraz mężem, którzy towarzyszyli jej także na zawodach. Co ciekawe, jej małżonek kilka lat temu zaczął amatorsko trenować szermierkę.
W ten sposób Jarecka przygotowywała się do igrzysk w Paryżu, na których chciała zdobyć medal, aby zatrzeć nie najlepsze wspomnienia z Tokio (szóste miejsce drużynowo, 14. indywidualnie). - Może nie czuję niedosytu, ale wiadomo, że marzeniem każdego sportowca jest olimpijskie podium. Chociaż na razie to takie marzenie na wyrost, jeszcze siebie na tym podium nie widzę - mówiła. I sprawiła, że stało się to faktem.