Cóż to były za emocje! Reprezentacja Polski szpadzistek sięgnęła po brązowy medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. W meczu o trzecie miejsce Polki pokonały Chinki po dogrywce 32:31, mimo że na 4 sekundy przed końcem podstawowego czasu przegrywały 30:31. Fantastyczna końcówka Aleksandry Jareckiej dała "Biało-Czerwonym" krążek, o którym było zdecydowanie trudniej przez koszmarną pomyłkę sędziów w końcówce.
Była ostatnia, dziewiąta runda meczu Polek z Chinkami, w której Aleksandra Jarecka rywalizowała z Sihan Yu. Na pół minuty przed końcem był remis 29:29, po czym nastąpiło trafienie obustronne. Zamiast wyniku 30:30, na tablicy świetlnej pojawiło się jednak 31:30 dla Polski.
Do końca pozostawały sekundy, a inaczej walczy się w tak wyrównanej końcówce przy wygranej niż przy remisie. Ten błąd w wykonaniu sędziów w tak ważnym momencie to skandal, a Polki zareagowały, gdy na cztery sekundy przed końcem po trafieniu Chinki Yu wynik zmienił się z 31:30 na 30:31. "Biało-Czerwone" próbowały protestować, sędzie prowadzące ten mecz przeanalizowały wszystko na monitorze, ale po chwili jedna z nich podeszła do trenera Bartłomieja Języka i poinformowała o tym, że nic nie zostanie zmienione.
Wynik 30:31 został utrzymany. Nie doszło do żadnej powtórki akcji. Jednak Aleksandra Jarecka, choć na cztery sekundy przed końcem meczu była pod ścianą, wytrzymała to jak prawdziwa mistrzyni. Polka, która mogła do Paryża wcale nie pojechać, okazała się bohaterką Biało-Czerwonych. Wspaniałym natarciem doprowadziła do remisu i dogrywki, a w niej zachowała więcej zimnej krwi od rywalki i zapewniła Polsce brązowy medal.
Brązowy medal szpadzistek jest drugim "krążkiem" dla Polski na igrzyskach w Paryżu. Wcześniej po srebrny medal sięgnęła Klaudia Zwolińska w kajakarstwie slalomowym (kategoria K1).