Jasmine Paolini, która kilka miesięcy temu przegrała finał Roland Garros z Igą Świątek, była w gronie faworytek do medalu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. O ile w singlu jej się nie udało i odpadła w trzeciej rundzie po porażce z Anną Karoliną Schmiedlovą, to w deblu kapitalnie poradziła sobie w parze z Sarą Errani. Udało im się awansować do finału, w którym ich przeciwniczkami były Mirra Andriejewa i Diana Sznajder, grające jako zawodniczki neutralne (obie pochodzą z Rosji).
Włoszki dość szybko zaczęły mieć problemy przy własnym podaniu. W czwartym gemie zostały przełamane, a w szóstym broniły dwóch break pointów, co im się udało. Ale w ósmym gemie ponownie przegrały serwis, a co za tym idzie całą partię.
Paolini i Errani szybko wzięły się za odrabianie strat i na początku drugiego seta przełamały przeciwniczki. A w trzecim gemie były blisko powtórzenia tego, lecz zmarnowały trzy break pointy. To ich nie zraziło i po chwili znów odebrały przeciwniczkom podanie, nawet dwukrotnie. Dzięki temu doprowadziły do remisu w setach i potrzebny był super tie-break.
W nim dość szybko zarysowała się przewaga włoskich tenisistek, które od stanu 2-2 wygrały pięć z sześciu punktów i były bardzo blisko złota. Jednak w końcówce zaczęły trwonić przewagę i prowadziły już tylko 8-7. Po chwili miały piłkę meczową, a uderzenie Andriejewej w siatkę dało im mistrzostwo olimpijskie.
Finał kobiecego debla był ostatnią tenisową konkurencją podczas igrzysk olimpijskich. Wcześniej w niedzielę złoto w singlu mężczyzn zdobył Novak Djoković, który pokonał 7:6(3), 7:6(2) Carlosa Alcaraza. W ten sposób Serb skompletował Karierowego Złotego Wielkiego Szlema, na którego składają się triumfy we wszystkich czterech turniejach wielkoszlemowych oraz olimpijskie złoto. Teraz jego wyczyn powtórzyła Errani, tyle że w grze podwójnej (w dorobku ma pięć tytułów Wielkiego Szlema).