- Świat bez nieba, narodów, religii to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety - tak Przemysław Babiarz skomentował wykonanie piosenki "Imagine" Johna Lennona na ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu.
Na te słowa szybko zareagowała TVP, która odsunęła dziennikarza od komentowania olimpijskich zmagań. "Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie - to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie" - uzasadniono w oświadczeniu.
Z decyzją o zawieszeniu 60-latka nie zgodzili się jego redakcyjni koledzy oraz lekkoatleci (m.in. Anita Włodarczyk, Otylia Jędrzejczak, Piotr Lisek, Natalia Kaczmarek czy Justyna Święty-Ersetic), którzy podpisali petycję o przywrócenie go do pracy podczas igrzysk. A były płotkarz Marek Plawgo, zdobywca halowego mistrzostwa Europy czy brązowego medalu mistrzostw świata, wyraził poparcie dla tej inicjatywy w mediach społecznościowych. "Podpisuję się pod tym" - przekazał.
Pod wpisem 43-latka pojawiło się wiele komentarzy, zarówno pozytywnych, jak i krytycznych. W tych drugich zarzucano mu "hipokryzję", czy "promowanie pupila Kurskiego (Jacka, byłego prezesa TVP - red.)". Na kilka z nich były lekkoatleta odpowiedział, aż w końcu zrobił to zbiorczo.
"Poszedł chyba polityczny spin, przez to u mnie nagły wysyp hejtujących profili bez tożsamości. Zły adres - mam inne niż polityczno-plemienne postrzeganie świata. Nie każdy spór to polityka, a ja też tego nie robię w interesie żadnej partii" - napisał. I zapowiedział blokowanie użytkowników wypisujących nienawistne i niekulturalne komentarze. Mimo to zażarta dyskusja toczyła się dalej.
Sprawę Przemysława Babiarza jest szeroko komentowana w Polsce oraz za granicą. Niedawno oświadczenie w tej sprawie wydał dyrektor TVP Sport Jakub Kwiatkowski. "Po poniedziałkowym oświadczeniu Jakuba Kwiatkowskiego, zarzuty wobec Przemysława Babiarza o "złamaniu standardów wzajemnego zrozumienia, tolerancji i pojednania" to był pic na wodę, fotomontaż. Chodziło tylko o to, by dziennikarz trzymał gębę na kłódkę" - pisał Michał Kiedrowski ze Sport.pl.