Nada Hafez rywalizowała w szermierce w kategorii szabli. W pierwszej walce na igrzyskach olimpijskich wygrała starcie z Elizabeth Tartakovsky i awansowała do 1/8 finału. Tam nie powiodło się jednak po jej myśli i okazała się gorsza od Koreanki Jeon Hayoung. 26-latka ogłosiła jednak światu, że zmagania w Paryżu były dla niej specjalne bez względu na wynik.
Niedługo po odpadnięciu z igrzysk olimpijskich Egipcjanka popełniła wpis w mediach społecznościowych, w którym przyznała, że jest dumna osiągnięcia 1/8 finału imprezy w Paryżu. To jednak nie ta kwestia była dla niej największą radością. 26-latka ogłosiła światu, że startowała, będąc w siódmym miesiącu ciąży.
"W siódmym miesiącu ciąży olimpijskiej" - napisała. "Jeśli wam się wydaje, że na podium walczyło dwóch zawodników, to właściwie było ich trzech. Ja, moja przeciwniczka i mój malutki, który dopiero nadchodzi na świat" - dodała 26-latka.
"Moje dziecko i ja mieliśmy sprawiedliwy podział wyzwań, zarówno fizycznych, jak i emocjonalnych. Ciąża to rollercoaster. Walka o zachowanie równowagi między życiem prywatnym a sportem była niezwykle wyczerpująca, ale warta zachodu. Mam szczęście, że mam zaufanie męża oraz rodziny. To był mój trzeci start, ale tym razem niosłam małego olimpijczyka" - dodała zawodniczka z Egiptu.
Wydaje się, że nie wszystkim fanom z jej kraju spodobał się fakt, że w ogóle wystartowała na igrzyskach w Paryżu. "Walczysz dla siebie, czy dla kraju? Dokonałaś heroicznego czynu, ale nie lepiej dla Egiptu byłoby, gdyby wystartował ktoś sprawny fizycznie?" - pisze jeden z oburzonych internautów. "To słabe, powinnaś dać swoje miejsce komuś innemu. To nieodpowiedzialne" - pisze kolejny.
"To nie oszukiwanie, kiedy było dwóch na jednego" - żartują inni, bardziej pozytywnie nastawieniu kibice Hafez. "Jesteś bardzo inspirująca" - czytamy w kolejnym komentarzu. Zdania w sprawie występu 26-latki są więc podzielone.