Kolarz górski z Warszawy - już to brzmi zaskakująco, prawda? A my mamy kolarza górskiego z Warszawy, który dojechał na szczyt szczytów, jakim są igrzyska olimpijskie.
W stawce 36 startujących Krzysztof Łukasik zajął 27. miejsce. Do zwycięzcy – Toma Pidcocka – stracił aż siedem minut i 33 sekundy. "Wstyd" – widziałem takie komentarze. I kompletnie się nie zgadzam. A nawet uważam, że wstyd to tak komentować. Zwłaszcza nie mając rozeznania.
- Długo wydawało mi się, że na życie będę zarabiał jako fizyk. Nauki ścisłe zawsze mnie interesowały, dostałem się na Politechnikę Warszawską i jeśli tytuł inżyniera uprawnia mnie do nazywania się fizykiem, to nim jestem – mówił Łukasik w rozmowie ze Sport.pl dwa lata temu.
Wtedy fizyk z Warszawy, a dokładniej z podwarszawskiego Pomiechówka, rozmawiał z nami, a nie z jakimś naukowym periodykiem, bo właśnie wtedy osiągnął pierwszy duży sukces – został wicemistrzem Europy w maratonie, czyli w nieolimpijskiej odmianie kolarstwa górskiego.
- Często w życiu bywa tak, że zmienia je przypadek. Zawsze byłem osobą aktywną i sporo jeździłem na rowerze, to była dla mnie forma spędzania wolnego czasu. Wszystko zaczęło się rozkręcać, kiedy trafiłem na Adama Starzyńskiego, trenera klubu z Warszawy. Zapisałem się na treningi podczas studiów, gdy miałem już mniej zajęć. Studiowałem dziennie, więc nie było łatwo znaleźć czas na codzienną jazdę. Ale im więcej trenowałem, tym więcej zawodów zacząłem wygrywać. Najpierw mniej prestiżowych. Jednak gdy w 2020 roku zostałem mistrzem Polski, to zrozumiałem, że kolarstwo jest dla mnie najważniejsze i że to ono staje się moim sposobem na życie, moją pracą - mówił nam Łukasik ledwie dwa lata temu.
Wtedy sukces niepraktykującego fizyka komentowała też dla nas Maja Włoszczowska. - Historia Krzyśka jest fantastyczna. Pokazująca, że nigdy nie jest za późno. Bardzo mocno trzymam za niego kciuki. To ułożony, bardzo sympatyczny facet z dobrym poczuciem humoru. Jest naprawdę lubiany w środowisku. I widzimy, że ma papiery na wysokiej klasy sportowca – słyszeliśmy od dwukrotnej wicemistrzyni olimpijskiej.
Łukasik w swoim olimpijskim debiucie nie zbliżył się do takiego wyniku, jakimi cieszyła nas Włoszczowska. Ale czy to powód, żeby jego występ nazywać wstydem?
Łukasik z czasem przeniósł się z Warszawy do Wisły, żeby trenować w warunkach lepszych niż na płaskim jak stół Mazowszu. Po czterech latach treningów już całkiem na poważnie zdradzał nam, że jego wielkim marzeniem jest start na igrzyskach. Teraz to zrobił. Jeśli to nie jest świetna historia inspirująca, to co nią jest?
A możliwy jest jej kolejny rozdział. Kto wie czy za jakiś czas Łukasik nie pojedzie w odwrotną stronę i teraz nie zostawi kolarstwa dla fizyki. - Tytuł inżyniera zdobyłem po trzech i pół roku studiów i po obronieniu pracy inżynierskiej. W znacznym stopniu ukończyłem studia drugiego stopnia, bo zdobyłem absolutorium, czyli zaliczyłem wszystkie przedmioty. Ale nie dokończyłem pracy magisterskiej. Wyjazdów i startów zrobiło się za dużo. Trochę nad tym ubolewam, ale naprawdę nie dało się zakrzywić czasoprzestrzeni i pogodzić fizyki z kolarstwem – śmiał się w 2022 roku.
Wtedy mówił, że nie robi planów wychodzących poza 2024 rok. Tłumaczył, że na razie chce się jeszcze jak najdłużej realizować w sporcie i w nim wykorzystywać to, czego się nauczył na Politechnice. - Pomaga mi obycie z liczbami. Mam analityczne podejście do treningu. Na pewnym poziomie należy coraz większą uwagę zwracać na niuanse, a ja rozumiem generowane moce, momenty, rytm, mam umiejętność analizy danych, co sprzyja wyciąganiu wniosków i ciągłemu poprawianiu się. Czuję, że jeszcze sporo przede mną - mówił.
Obserwujmy więc jego drogę dalej. Łukasik ma 31 lat. Może pojedzie jeszcze na kolejne igrzyska i pokaże wyższy poziom (już teraz mógłby skończyć wyścig na dużo wyższym miejscu, gdyby nie upadek, przez który zdarł biodro i łokieć). A może pójdzie w naukę i to tam będzie inspirował ludzi, których będzie spotykał. Obie opcje wyglądają dobrze.
Zapraszamy do lektury naszego Magazynu Sport.pl na igrzyska w Paryżu. Świetni autorzy, piękne teksty, zaskakujące tematy – nie zawsze o samym sporcie, ale zawsze wokół niego. Usiądźcie wygodnie i poczytajcie >>> Magazyn.Sport.pl.