Zwycięstwo nad Iriną-Camelią Begu w pierwszej rundzie turnieju olimpijskiego, było dla Igi Świątek 22. zwycięskim meczem z rzędu na kortach imienia Rolanda Garrosa. W poniedziałek, w drugiej rundzie, nikt nie wyobrażał sobie, aby Polka nie przedłużyła tej passy w starciu z 21-letnią Francuzką Diane Parry, 59. tenisistką światowego rankingu.
Parry na inaugurację zmagań w Paryżu pokonała Nadię Podoroskę (85. WTA) 7:6, 7:5, wykorzystując dopiero czwartą piłkę meczową. - Poziom gry jest daleki od tego, co chcę osiągnąć. Oczywiście było dużo napięcia zarówno na początku, jak i na końcu meczu. W następnej rundzie pewnie będzie tego mniej, bo nie mam zbyt wiele do stracenia. Kiedy rywalizujemy z dziewczynami, które grają wyjątkowo dobrze, w naturalny sposób podnosimy nasz poziom gry, ponieważ nie chcemy wyglądać śmiesznie - mówiła Parry w kontekście rywalizacji ze Świątek na korcie centralnym imienia Philippe'a Chatriera. - Nie będzie łatwo, ale to świetna okazja, aby zagrać z Igą na własnym terenie. Ona zna to miejsce jak własną kieszeń i gra tu bardzo dobrze. Możliwość gry na dużym korcie przeciwko tak świetnej zawodniczce jak ona, tutaj w Paryżu i podczas igrzysk olimpijskich, to świetne połączenie, aby spróbować uwiecznić ten moment - dodawała Parry.
W poniedziałek w Paryżu odczuwalna temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza, więc warunki do gry były naprawdę trudne. - Na pewno mecz w takim upale kosztuje więcej zdrowia - mówiła Agnieszka Radwańska w studiu Eurosportu.
Na korcie wszystko jednak zależało od liderki światowego rankingu, która punkty rywalce oddawała jedynie swoimi niewymuszonymi błędami. Parry dobrze trzymała piłkę w korcie, często operowała slajsem, ale nie miała argumentów w postaci kończącego zagrania, więc sporo nabiegała się za linią końcową. Sama też była poddenerwowana grą na głównej arenie w Paryżu, co skutkowało szybkim przełamanie do zera na korzyść Świątek.
- Idze idealnie pasuje styl gry Francuzki - wspomniała Justyna Kostyra, komentatorka tego spotkania w Eurosporcie. Każda próba przyspieszenia w wykonaniu reprezentantki gospodarzy kończyła się błędem. Dominacja Polki była absolutna. Grała z dużą swobodą, tak jak przystało na "księżniczkę Paryża".
Parry zaciekle walczyła, aby nie przegrać pierwszego seta do zera. Obroniła dwie piłki setowe i w końcu otworzyła swoje gemowe konto. Po 37 minutach Świątek prowadziła 6:1.
W drugiej partii niewiele się zmieniło. Polka ponownie szybko uzyskała przewagę, choć w początkowej fazie jeszcze nie tak pokaźną jak w poprzednim secie. Francuzka starała się trzymać kontakt, jednak przy podaniu Świątek była bezradna. Polka dobrze operowała podaniem na ciało przeciwniczki, która po godzinie gry zaczęła coraz bardziej opadać z sił. Być może był to efekt upału.
Ostatecznie możliwości Parry pozwoliły ugrać jej tylko dwa gemy. Świątek po 74 minutach gry triumfowała 6:1, 6:1. Nie był to wymagający sprawdzian dla Polki, która w trzeciej rundzie zmierzy się Xinyu Wang. Chinka w tej imprezie ograła już dwie rozstawione zawodniczki: Jelenę Ostapenko oraz Dianę Sznajder.