Iga Świątek poznała kolejną rywalkę. Cały stadion będzie przeciw Polce!

Iga Świątek musiała nieco dłużej poczekać na wyłonienie rywalki w II rundzie igrzysk olimpijskich, ale w niedzielę w końcu poznała jej nazwisko. Została nią Diane Parry, a więc faworytka lokalnej publiczności. Francuzka pokonała Nadię Podoroską po bardzo zaciętej rywalizacji. Żadna z pań nie zamierzała odpuszczać, ale to Parry w decydujących momentach była w stanie utrzymać nerwy na wodzy i przypieczętować zwycięstwo.

Iga Świątek jest jedną z faworytek do złota igrzysk olimpijskich w Paryżu. Nie dość, że znakomicie czuje się na "mączce", gdzie w tym roku wygrała już trzy turnieje, to z rywalizacji wypadły jej groźne rywalki. Mowa o Arynie Sabalence czy Jelenie Rybakinie, które w ogólnie nie wystartowały, a także o prawdziwym koszmarze naszej mistrzyni, czyli Jelenie Ostapenko. Łotyszka odpadła już w I rundzie, co było gigantyczną sensacją.

Zobacz wideo Olimpiada tour

I w sobotę Polka udowodniła, że aspiruje do miana najlepszej zawodniczki turnieju. Bez większych problemów pokonała 6:2, 7:5 Irinę-Camelię Begu. Na wyłonienie kolejnej przeciwniczki musiała nieco poczekać. Panie miały zagrać na kortach otwartych, ale deszcz spowodował, że mecz finalnie się nie odbył w sobotę i przełożono go na niedzielę.

Diane Parry kolejną rywalką Świątek. Zacięty pierwszy set

Rywalkę Świątek w II rundzie miało wyłonić starcie Diane Parry z Nadią Podoroską. Faworytką do triumfu była Francuzka, która zajmuje wyższe miejsce w rankingu WTA - jest 52., a przeciwniczka 85. Jednak początek spotkania nie ułożył się po jej myśli.

Już w pierwszym gemie Parry została przełamana. Szybko była w stanie odgryźć się rywalce, bo już przy następnej okazji wywalczyła break pointa i natychmiast go wykorzystała. Później gra była bardzo wyrównana. Na kolejne przełamanie trzeba było czekać do siódmego gema. Wówczas znowu Francuzka straciła własny serwis, ale ponownie po kilku minutach doprowadziła do wyrównania.

Co więcej, w 10. gemie miała nawet break pointa, a zarazem piłkę setową, ale jej nie wykorzystała. Ostatecznie doszło do tie-breaka i to bardzo zaciętego. Dwie okazje do zamknięcia partii miała Podoroska, ale nie potrafiła postawić kropki nad "i". To bezwzględnie wykorzystała Parry i wygrała 8-6. 

Rollercoaster w drugim secie. Parry wytrzymała nerwową końcówkę

Druga partia znów stała pod znakiem wyrównanej rywalizacji. Argentynka znalazła się jednak w tarapatach. Zamiast gonić wynik, miała kłopot z utrzymaniem własnego serwisu. Tak było m.in. w trzecim gemie. Wówczas wyszła z tarapatów. Ta sztuka nie udała jej się w piątej odsłonie. Wybroniła dwa break pointy, ale przy trzecim nie miała już nic do powiedzenia. Tym samym Francuza prowadziła 3:2, a po chwili zwiększyła przewagę dzięki własnemu podaniu. 

Co więcej, w siódmym gemie miała kolejną okazję do przełamania Argentynki. Ale tym razem jej się to nie udało. Podoroska obroniła serwis i utrzymała nadzieje na wyrównanie w meczu. W kolejnym gemie miała nawet okazję do przełamania Parry i ją wykorzystała. Dzięki temu na tablicy wyników znów był remis (4:4).

Radość Argentynki nie trwała długo. W gemie numer dziewięć Francuzka była ewidentnie podrażniona chwilową niemocą i zaczęła zaciekle atakować rywalkę. Na tyle skutecznie, że odebrała jej serwis. Tym samym przełamała Podoroską w kluczowym momencie (5:4) i miała okazję, by własnym podaniem zamknąć spotkanie. To jej się nie udało. Miała aż dwie piłki meczowe, ale ostatecznie została przełamana (5:5). 

Wszystko zmierzało więc ku tie-breakowi. Do tego Parry jednak nie chciała dopuścić. Miała nawet trzy break pointy w gemie numer 11., ale raziła nieskutecznością. Wykorzystała dopiero czwarty z nich. I znów stanęła przed szansą na zamknięcie meczu własnym serwisem. Tym razem okazji nie zmarnowała.

Diane Parry - Nadia Podoroska 7:6(6), 7:5

Tym samym to Parry będzie kolejną rywalką Świątek. Będzie to pierwsze bezpośrednie spotkanie tych tenisistek w zawodowej karierze, dlatego można liczyć na bardzo ciekawe spotkanie. Dodatkowo Parry będzie miała za sobą francuską publiczność. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, kto będzie faworytką do awansu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.