Iga Świątek całkiem nieźle rozpoczęła to spotkanie, choć nie ma co ukrywać, że nałożona na nią presja jest ogromna. Ostatecznie pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 6:2, natomiast w drugiej zaczęły się coraz większe problemy. "Tenisistki grały dużo lepiej przy własnych gemach serwisowych i nie było okazji na wywalczenie przełamania" - pisał Aleksander Bernard ze Sport.pl. Rumunka prowadziła nawet 5:4 przy własnym podaniu, ale potem sama zaczęła popełniać proste błędy i poległa 2:6, 5:7.
- To mój pierwszy mecz. Było trochę więcej napięcia we mnie niż zazwyczaj, ale dałam sobie poprawkę, że mam jeszcze czas poczuć to wszystko - przekazała liderka światowego rankingu po zwycięstwie. - Myślę, że mój poziom falował. Muszę przystosować grę do wilgotności. Czasami przy niektórych piłkach pojawiały się błędy, ale wiem, co zrobiłam źle. Spróbuję te rzeczy doszlifować do kolejnego meczu - dodała.
Tuż po zakończeniu spotkania wymownie występ Polki podsumował również portal WTA. "Baby, let the games begin" - co oznacza w języku polskim: "kochanie, niech zacznie się gra". Tym samym nawiązano do fragmentu piosenki idolki naszej zawodniczki Taylor Swift zatytułowanej "Ready for it?". Utwór powstał w 2017 roku i jest jednym z wielkich kitów uwielbianej artystki.
Trudno zaprzeczyć, że nasza zawodniczka jest wielką fanką piosenkarki. Nieco ponad miesiąc temu wybrała się nawet na jej koncert do Liverpoolu, a parę dni temu dziennikarze zwrócili uwagę na szczególny element jej garderoby, który był związany właśnie z Taylor Swift. "Świątek przywiozła małą pamiątkę" - oznajmił Eurosport.
34-latka niestety nie mogła pojawić się na meczu Świątek - Begu, natomiast na trybunie prasowej dziennikarze dostrzegli innego znanego artystę. Był nim Dawid Podsiadło. "Mamy nowego kolegę" - podsumował Łukasz Jachimiak ze Sport.pl.
Iga Świątek zmierzy się w kolejnej rundzie ze zwyciężczynią spotkania między Nadią Podoroską a Diane Parry.