Tak wyglądała "zemsta" Francuzów po rasistowskim skandowaniu

Do niecodziennych scen doszło przed rozpoczęciem środowego meczu Argentyna - Maroko na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Podczas śpiewania hymnu piłkarze Javiera Mascherano zostali wygwizdani przez kibiców, a wszystko zapewne jest pokłosiem incydentu, który miał miejsce po zakończeniu Copa America. RMC Sport podaje, że sytuacja jest napięta i nie można wykluczyć, że zmuszony będzie działać prezydent Emmanuel Macron.

Reprezentacja Argentyny znakomicie poradziła sobie w tegorocznym Copa America i obroniła tytuł sprzed trzech lat. Po zakończonym finale z Kolumbią emocje poniosły jednak Enzo Fernandeza, który nie dość, że wywołał "wojnę domową" w szatni Chelsea, to rozpoczął międzynarodowy konflikt. "Grają we Francji, ale wszyscy pochodzą z Angoli" - to fragment rasistowskiej przyśpiewki, którą śpiewali piłkarze i kibice, a wideo pojawiło się w mediach społecznościowych 23-latka. Mimo że niedługo potem zrozumiał, co zrobił, to i tak było już zdecydowanie za późno.

Zobacz wideo Czy w siatkówce jest spalony? Co Polacy wiedzą o tej dyscyplinie sportu?

Francuzi mszczą się za skandaliczne zachowanie Argentyńczyków. "Utknęło im to w gardle"

"Sprzeciwiam się dyskryminacji we wszystkich formach. Przepraszam, że wpadłem w to podczas naszego świętowania. Jest mi bardzo przykro" - oznajmił. Jego słowa niewiele jednak znaczą dla francuskich fanów, którzy dali wyraz frustracji podczas środowego meczu Argentyna - Maroko na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. 

"Zemsta po rasistowskim skandowaniu przeciwko Francji" - przekazał RMC Sport. Zaznaczono, że sytuacja jest napięta i nie pomogły nawet przeprosiny argentyńskiego rządu, który kajał się przed federacją rywala. Prezydent Argentyny Javier Milei musiał nawet interweniować, a jego siostra spotkała się z Ambasadorem Francji w Buenos Aires. Mimo to francuskim kibicom "utknęło to w gardle". Nie można zatem wykluczyć, że będzie konieczne wystąpienie prezydenta Emmanuela Macrona. Ważny będzie również przyjazd argentyńskiego prezydenta, który ma wziąć udział w oficjalnym otwarciu IO.

Rollercoaster w meczu Argentyna - Maroko. Piłkarze wrócili na murawę po dwóch godzinach

Spotkanie Argentyna - Maroko zakończyło się wynikiem 2:2. "Maroko było bardzo blisko zwycięstwa. Sędzia Glenn Nyberg doliczył jednak do tego meczu aż 15 minut, a i ten czas zdążył już upłynąć. W 106. minucie stał się jednak 'cud" - pisał Jakub Seweryn ze Sport.pl. I tak można nazwać to, co się wydarzyło na stadionie w Saint-Etienne. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym piłkę głową do bramki wbił pomocnik Cristian Medina. Trener Javier Mascherano nakazał wówczas zawodnikom uciekać do szatni, gdyż na boisko wtargnęli sfrustrowani kibice afrykańskiej drużyny, którzy rzucali w nich butelkami oraz petardami.

Gdyby tego było mało, to po dwóch godzinach mecz został... wznowiony. "Niesłychane sceny na igrzyskach w Paryżu" - stwierdził Filip Modrzejewski ze Sport.pl. Przy pustych trybunach arbiter błyskawicznie ruszył do ekranu, by obejrzeć powtórkę gola. Okazało się, że jeden z piłkarzy znajdował się na spalonym i bramka nie została uznana. Tym samym Argentyńczycy polegli 1:2, co jest ogromną sensacją. Nie wolno jednak zapominać, że na MŚ w Katarze również przegrali pierwszy mecz z Arabią Saudyjską, a ostatecznie świętowali tytuł.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.