Magdalena Fręch (57. WTA) nie ma za sobą zbyt udanego okresu. W trzech minionych turniejach, w których brała udział, kończyła rywalizację już po pierwszej rundzie. Nie przeszła również kwalifikacji do zawodów w Eastbourne. Lepsze od niej okazywały się kolejno Lucia Bronzetti (67. WTA), Camila Osorio (84. WTA), Beatriz Haddad Maia (22. WTA) oraz Elin Awanesian (76. WTA).
Polka szansę na lepszy wynik miała na turnieju w Pradze, gdzie w pierwszej rundzie czekało ją starcie z Astrą Sharmą (149. WTA). Spotkanie odbyło się w poniedziałek o godzinie 16:20. I od początku było bardzo wyrównane. Obie strony wygrywały własne podanie, a kluczowe wydarzenia miały miejsce w siódmym gemie. Wówczas Fręch przełamała rywalkę.
Niestety ta szybko odpowiedziała tym samym. Polka nie podłamała się i ponownie wygrała podanie przy zagraniach rywalki, następnie utrzymała własny serwis i finalnie wygrała pierwszego seta 6:4. Początek drugiej partii należał do Fręch, która od razu przełamała Sharmę. Niestety były to miłe złego początki. Polka kompletnie nie radziła sobie przy własnym podaniu, co regularnie wykorzystywała Australijka, która w pewnym momencie prowadziła 5:1. Ostatecznie triumfowała 6:2, a Fręch nie była w stanie wygrać ani jednego gema przy własnym podaniu.
Na szczęście w trzecim secie wróciła na odpowiednie tory. Szybko dwukrotnie przełamała rywalkę i pewnie prowadziła 3:0. Wydawało się, że Australijka zdoła wrócić do gry, ponieważ wygrała później gema przy podaniu Fręch, ale ta odpowiedziała tym samym i miała bardzo dużą przewagę. Finalnie wygrała 6:2, a w całym meczu 6:4, 2:6, 6:2.
Tym samym Fręch awansowała do drugiej rundy, gdzie zmierzy się z Dominiką Salkovą (135. WTA). Spotkanie odbędzie się we wtorek.