Anita Włodarczyk ma na koncie tytuły mistrzyni olimpijskiej w rzucie młotem z Londynu, Rio de Janeiro i Tokio. W tym roku zdobyła srebrny medal mistrzostw Europy w Rzymie. Lepsza okazała się Włoszka Sara Fantini.
Dla Anit Włodarczyk igrzyska w Paryżu będą wyjątkowe, bo będzie chorążym naszej reprezentacji, razem z koszykarzem 3x3 Przemysławem Zamojskim. W Polsce mówi się o "klątwie chorążego", według której sportowiec wprowadzający reprezentację na ceremonię otwarcia IO zalicza katastrofalny wynik na imprezie. Panuje przekonanie, że Włodarczyk może znieść tę klątwę.
Po tym, jak Włodarczyk wprowadzi polską kadrę podczas oficjalnego rozpoczęcia igrzysk, nasza mistrzyni wróci do Polski, by trenować w spokoju w Arłamowie. Wróci w sierpniu, by rywalizować o kolejny olimpijski medal.
Sama młociarka przekonuje, że powalczyć o medal będzie bardzo trudno. Ona sama wraca do rywalizacji po serii kontuzji. Do tego kilkanaście rywalek rzucało w tym roku dużo dalej. Żadna nie przekroczyła jednak granicy 80 metrów. Najdalej w tym roku rzuciła Amerykanka Brooke Andersen (79.92 m uzyskane w maju).
- Na pewno trudno będzie zdobyć złoty medal, ale takie mam marzenie i cel. Należę do osób ambitnych i wysoko zawieszam sobie poprzeczkę - mówiła Włodarczyk w programie "Fakty po Faktach".
Niewykluczone, że impreza w Paryżu to ostatnie igrzyska olimpijskie w karierze Włodarczyk. Ale młociarka zapowiada, że to nie będą jej ostatnie międzynarodowe zawody. A to oznacza, że nie zamierza kończyć kariery w 2024 r.
- Srebrny medal z mistrzostw cieszył mnie, ale nie ma co ukrywać, że zbliżam się powoli do końca kariery i teraz koncentruję się tylko na Paryżu. Jednak myślę, że kariery jeszcze nie skończę i w przyszłym roku wystartuję jeszcze na mistrzostwach świata w Japonii - zdradziła Włodarczyk.
Trudno przewidzieć, na jakim poziomie będzie stał olimpijski konkurs rzutu młotem kobiet. Nasza mistrzyni przewiduje jednak, że przekroczenie 80 metrów będzie dla niej dużym wyzwaniem, o zbliżeniu się do własnego rekordu świata (82.98) nie wspominając.
- Ten wynik jest kosmiczny. Będzie mi trudno wrócić do poziomu 80 metrów, jestem już starszą zawodniczką i niektóre elementy, głównie motoryka nie jest na takim poziomie, co kiedyś - przyznała młociarka.
Igrzyska olimpijskie oficjalnie rozpoczną się w piątek 26 lipca. 4 sierpnia odbędą się kwalifikacje w kobiecym rzucie młotem, a finał zaplanowano na 6 sierpnia.