• Link został skopiowany

Rosjanie straszą Zachód. "Podejmiemy kroki"

Bartłomiej Kubiak
- Miejmy nadzieję, że to dopiero początek zmian - mówi Tatjana Tarasowa, trenerka łyżwiarstwa figurowego, która komentuje dopuszczenie rosyjskich sportowców na igrzyska olimpijskie. Ci w przyszłym roku w Paryżu będą mogli rywalizować jako sportowcy neutralni, czyli bez flag, emblematów, hymnów. Dla Rosjan to jednak wciąż mało.
Władimir Putin i Tatjana Tarasowa
Mikhail Klimentyev/AP, instagram.com/t.a.tarasova

"Zarząd MKOl zdecydował, że indywidualni sportowcy neutralni, którzy zakwalifikowali się do igrzysk olimpijskich, zostaną uznani za uprawnionych do startu w Paryżu. Indywidualni sportowcy neutralni to zawodnicy posiadający paszporty rosyjskie lub białoruskie" - głosi piątkowy komunikat MKOl.

Zobacz wideo Jak Polska zareaguje na dopuszczenie Rosji do igrzysk? "Bojkot byłby porażką"

Obecnie na igrzyska zakwalifikowało się 11 sportowców z neutralnym paszportem - ośmiu z Rosji i trzech z Białorusi. Z komunikatu MKOl wynika, że nie będą oni mogli prezentować krajowych flag i emblematów. W Paryżu nie odśpiewają również swoich hymnów. Nie mogą też brać udziału w dyscyplinach zespołowych. Ponadto nałożono na nich bezwzględny zakaz udziału w rywalizacji dla sportowców i personelu zatrudnionych w rosyjskiej i białoruskiej armii lub służbach bezpieczeństwa. Nie mogą też jawnie popierać inwazji na Ukrainę.

Takie rekomendacje MKOl przedstawił już w marcu. Już wtedy

zawrzało. Nie tylko w państwach Zachodu, które wspierają Ukrainę i stanowczo domagały się całkowitego wykluczenia Rosji i Białorusi z igrzysk olimpijskich, bo niezadowoleni byli także sami Rosjanie. Oni uważali, że MKOl i jego przewodniczący złamali prawo, wystąpili przeciwko Karcie Olimpijskiej i uderzyli w ich godność.

Teraz też nie są do końca zadowoleni. - Zachodzą pewne zmiany na naszą korzyść, ale jest jeszcze czas, by to poszło o krok dalej. Miejmy nadzieję, że to dopiero początek zmian. Że MKOl wykaże się przyzwoitością i podejmie kolejne decyzje - komentuje rosyjska trenerka łyżwiarstwa figurowego Tatjana Tarasowa.

"Najwyższy czas, by MKOl przestał się wygłupiać"

Decyzja MKOl jest skandaliczna, ale w gruncie rzeczy nadal blokuje występy wielu rosyjskich sportowców w międzynarodowych zawodach, bo w olbrzymiej większości wywodzą się oni z klubów, które mają związki z resortami siłowymi: czy to wojskowymi (CSKA), czy z policją i służbami (Dynamo).

Te warunki narzucone przez MKOl wciąż nie podobają się Rosjanom, którzy cały czas naciskają na to, by w Paryżu ich sportowcy wystąpili na pełnoprawnych zasadach. - Wielu rosyjskich sportowców może nie dotrzeć na igrzyska, ponieważ nie ma w tej chwili jak się na nie zakwalifikować. Teoretycznie MKOl pozwolił nam na występy w zawodach, ale tak naprawdę cały czas próbuje wszystkich przechytrzyć. To oszustwo, ale my nie damy się oszukiwać. Tam, gdzie oni się uczą, my też uczymy - mówił w środę szef Komisji Kultury Fizycznej i Sportu Dumy Państwowej Dmitrij Swiszczew.

Swiszczew wzywał MKOl do jak najszybszego podjęcia decyzji w sprawie udziału rosyjskich sportowców na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. - Najwyższy czas, by MKOl przestał się wygłupiać i celowo grać na zwłokę. Musi jak najszybciej postawić kropkę nad "i". Inaczej podejmiemy odpowiednie kroki - straszył Swiszczew.

"MKOl sam zapędził się w kozi róg"

Rosjanie - jeszcze przed piątkowym komunikatem MKOl - byli przekonani, że wszystko potoczy się zgodnie z ich życzeniem.  - Pojedziemy na igrzyska w Paryżu. Szef MKOl Thomas Bach doskonale to rozumie, że lada chwila wrócimy do świata sportu. I to na pełnych zasadach - przekonywała kilka dni temu była mistrzyni olimpijska w łyżwiarstwie szybkim, a obecnie deputowana do Dumy Swietłana Żurowa.

- Mam nie tylko nadzieję, ale wręcz pewność, że to lada chwila nastąpi, czyli pojedziemy na igrzyska - dodawał Michaił Mamiaszwili, złoty medalista w zapasach z igrzysk olimpijskich z 1988 roku w Seulu, a obecnie prezes rosyjskiej federacji zapaśniczej. - MKOl sam zapędził się w kozi róg. Gdyby od początku kierował się Kartą Olimpijską, w ogóle nie doszłoby do tej sytuacji. Najwyższa pora, by w końcu się obudził i przestał wykorzystywać międzynarodowy ruch olimpijski do spełniania zachcianek niektórych polityków. Tym bardziej że zdecydowana większość członków ruchu olimpijskiego ma w tej sprawie odmienne zdanie niż to, które obecnie prezentuje MKOl - przekonywał Mamiaszwili.

Rosjanie bez zaproszenia na szczyt olimpijski

We wtorek w Lozannie odbył się szczyt olimpijski. Delegacja z Rosji nie została na niego zaproszona. To dla nich mimo wszystko był cios, bo rok temu - już po zbrojnym zaatakowaniu Ukrainy - przedstawiciele kraju agresora pojawili się w Lozannie. Trzy miesiące później MKOl zarekomendował dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do rywalizacji w międzynarodowych zawodach, co teraz podtrzymał Komitet Wykonawczy już w kontekście przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Jeszcze przed grudniowym szczytem olimpijskim szef MKOl przyznał, że decyzje w sprawie Rosjan i Białorusinów nie zostaną podjęte w Lozannie. - Będziemy badać sytuację geopolityczną i jej wpływ na sport. Weźmiemy pod uwagę niedawną decyzję ONZ w tej sprawie, która wzywa do rozejmu olimpijskiego i wspiera podejście MKOl. W zależności od tego, co usłyszymy podczas szczytu olimpijskiego, Komitet Wykonawczy MKOl podejmie decyzję dopiero w nadchodzących miesiącach, czyli na swoim posiedzeniu w marcu - wskazywał kilka dni temu Bach, którego cytował powiązany z Rosją serwis Inside the Games.

Bach od wielu miesięcy specjalnie nie kryje się z tym, że z chęcią przyjąłby Rosjan z powrotem do świata sportu na starych zasadach. - Mamy nadzieję, że sportowcy ze wszystkich krajów będą rywalizować na przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu w warunkach szacunku i tych samych zasad. Zgodnie z duchem olimpijskim, co oznacza umożliwienie sportowcom z całego świata pokojowej rywalizacji. Liczymy, że uda się to osiągnąć. Tym bardziej teraz - w czasie, gdy jest to być może ważniejsze niż kiedykolwiek, bo wojen i konfliktów niestety tylko przybywa - mówił w październiku.

Bach poszedł wtedy o krok dalej, bo rosyjską napaść na Ukrainę porównał do sytuacji między Koreą Północną i Południową. Oba kraje są ze sobą skonfliktowane od lat, ale ten konflikt nie eskaluje aż na taką skalę jak od lutego 2022 r. w Ukrainie, gdzie rosyjskie wojsko równa z ziemią całe miasta i dokonuje nieludzkich zbrodni na ludności cywilnej. O tym już Bach zapominał albo raczej celowo nie wspomniał. Przypomniał za to, że sportowcy z obu Korei pojawili się w 2018 r. na zimowych igrzyskach w Pjongczangu. - Podobna sytuacja miała miejsce też trzy lata później w Tokio [tam akurat Korea Północna wycofała sportowców z rywalizacji], gdzie w igrzyskach uczestniczyli sportowcy z krajów, z których wiele niestety było i nadal jest w stanie wojny - podkreślał Bach.

I po raz kolejny wyraźnie zasugerował, że spodziewa się jednak powrotu rosyjskich i białoruskich sportowców. - Dziś zarzuca się nam podwójne standardy w kontekście Rosjan. Znalezienie w tym wszystkim równowagi nie jest łatwe, ale musimy chronić sportowców - podkreślił Bach. Igrzyska olimpijskie w Paryżu odbędą się w dniach 26 lipca-11 sierpnia 2024 r.

Więcej o: