Legenda hokeja grzmi ws. Rosjan na igrzyskach. "Od razu bym odmówił"

Chociaż igrzyska olimpijskie w Paryżu zbliżają się wielkimi krokami, to dalej nie wiemy, czy zostaną do nich dopuszczeni sportowcy z Rosji i Białorusi. To bardzo nie spodobało się legendzie rosyjskiego hokeja na lodzie - Wiaczesławowi Fietisowowi. - Thomas Bach narusza i depcze wszelkie prawa - powiedział dwukrotny mistrz olimpijski, zdobywca Pucharu Stanley'a i wielokrotny mistrz świata.

Sportowcy z Rosji i Białorusi pozostają zawieszeni w międzynarodowej rywalizacji od momentu rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. W marcu Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) wydał zalecenie, w którym polecił dopuścić zawodników z tych krajów do zawodów, o ile ci nie popierają wojny i nie są w żaden sposób związani z armią.

Zobacz wideo

Wszystko po to, by Rosjanie i Białorusini mogli wystartować w turniejach i zawodach kwalifikacyjnych do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Na razie nie wiadomo jeszcze, czy zawodnicy z tych krajów wystartują we Francji, bo oficjalna decyzja wciąż nie zapadła. Wiadomo jednak, że jeśli zobaczymy Rosjan i Białorusinów na igrzyskach, to tylko w statusie neutralnym.

- MKOl od dawna stosuje podwójne standardy. Nie ma znaczenia, co powie Thomas Bach. Kolejnego dnia może powiedzieć i zrobić co innego - powiedziała była radziecka biegaczka narciarska - Jelena Valbe - którą we wtorek cytowały rosyjskie media.

W środę w Bacha uderzył były dwukrotny mistrz olimpijski i siedmiokrotny mistrz świata w hokeju na lodzie - Wiaczesław Fietisow. - Kim jest Bach, by ingerować w nasze życie? Ten człowiek narusza i depcze wszelkie prawa, w tym moje. Jako kibic chcę oglądać igrzyska olimpijskie, na których mógłbym kibicować swojej reprezentacji z flagą i hymnem - powiedział Fietisow.

"Bach jest odpowiedzialny za spalone mosty"

- Do dzisiaj nie wiemy, czy pozwolą nam wystartować na igrzyskach. Przecież to skandal. Ale nie patrzyłbym tylko na Bacha. Kiedy zapowiedzieli, że możemy wystartować tylko bez flagi i hymnu, od razu bym odmówił - dodał.

- Byłem sportowcem w czasach zimnej wojny. Grałem w USA, gdzie nikt nie czekał na mnie z otwartymi ramionami. A mimo to przezwyciężyliśmy podziały i byliśmy w stanie się dogadać. Bach jest odpowiedzialny za to, że dziś wszelkie mosty zostały spalone. On ma swoje pieniądze, których nie chce się pozbyć, przyjmując nas z powrotem - zakończył Fietisow.

65-latek po raz pierwszy trafił do NHL w 1978 r., kiedy w drafcie wybrali go Montreal Canadiens. Pięć lat później Fietisow raz jeszcze znalazł się w drafcie i tym razem pozyskali go New Jersey Devils. W latach 1995 - 1998 zawodnik grał dla Detroit Red Wings, z którymi dwukrotnie (1997, 1998) zdobył Puchar Stanley'a.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.