Tuż po wybuchu wojny w Ukrainie, Rosja i Białoruś zostały wykluczone z międzynarodowej rywalizacji w sporcie. Od tego momentu minął już ponad rok, a w ostatnim czasie obserwujemy, że coraz częściej różne federacje zgadzają się na powrót sportowców z tych nacji. To pokazuje m.in. decyzja UEFY - dopuszczenie reprezentacji Rosji do lat 17 do rozgrywek międzynarodowych. Krew na rękach ma też m.in. Thomas Bach, prezes MKOl-u, który pod koniec marca tego roku przywrócił Rosjan i Białorusinów do rywalizacji.
- Uczestnictwo sportowców z rosyjskim i białoruskim paszportem "sprawdza się" pomimo trwającej wojny w Ukrainie - przekazywał Bach. Możliwość rywalizacji przez sportowców z tych krajów pod neutralną flagą pojawia się w momencie, gdy zawodnicy nie wspierają działań wojennych i nie są związani z wojskiem czy klubami wojskowymi. Nie należy wykluczać, że MKOl przy kolejnych decyzjach będzie chciał doprowadzić do tego, by Rosja i Białoruś brały czynny udział podczas przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu.
Radosław Piesiewicz, prezes PKOl-u rozmawiał z portalem WP SportoweFakty przed październikowym spotkaniem władz MKOl-u. Czy Polska zamierza zbojkotować igrzyska? Ze słów Piesiewicza wynika, że na to się nie zanosi. - Ja nie wyobrażam sobie, by naszym sportowcom odebrać szansę wyjazdu na igrzyska. Nie odbiorę marzeń sportowcom z Polski. Obecnie żaden kraj z Europy Zachodniej nie bierze bojkotu igrzysk jako ewentualnej opcji. Woli bojkotu nie ma nigdzie. Mocne sportowo kraje jak Hiszpania, Francja czy Niemcy na pewno nie zbojkotują igrzysk - powiedział.
Piesiewicz dodaje, że obecne działania mają na celu sprawdzenie reakcji opinii publicznej, a lobbing za Rosją jest ogromny. - Trzeba sobie jasno powiedzieć, że kładzione są gigantyczne pieniądze, byle tylko Rosjanie i Białorusini mogli wystartować w tych igrzyskach. Takich pieniędzy nie da się zrekompensować w inny sposób i dlatego większą nadzieję na brak sportowców w tych krajach pokładam nie w MKOl, a we władzach Francji. One mogą po prostu odmówić zawodnikom z tych krajów wjazdu na terytorium Francji. Trzeba robić wszystko, by tak się stało - dodaje prezes PKOl-u.
- W dużo rzeczy potrafię uwierzyć, ale akurat w tej sprawie wolę być realistą. 6 października w Turcji mam spotkanie z Thomasem Bachem i ten temat na pewno poruszę. Nie jestem jednak przesadnym optymistą, bo widzę, w którą stronę zmierzają działania tej organizacji - podsumował Piesiewicz.
A jak do kwestii ewentualnego występu w igrzyskach podchodzi Rosja? Kreml ma myśleć nad bojkotem tej imprezy. Decyzja, a w zasadzie rekomendacja MKOl-u była krytykowana przez wielu rosyjskich sportowców. - Uważam, że powinniśmy wrócić do międzynarodowych zmagań tylko na własnych zasadach. Czyli z flagą, hymnem i resztą narodowych atrybutów. Albo tak, albo wcale - uważa Aleksandr Popow, czterokrotny złoty medalista olimpijski w pływaniu.