"Pierre de Coubertin przewraca się w grobie. Sport stał się narzędziem brudnych gierek politycznych, a kolejne decyzje Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego nie napawają optymizmem. Jego warunki rażąco naruszają prawa i wolności naszych sportowców. 'Szybciej, wyżej, mocniej' - to motto igrzysk olimpijskich. W nich nie ma miejsca na politykę i podwójne standardy" - w mediach społecznościowych napisała rzeczniczka praw człowieka w Rosji - Tatjana Moskalkowa.
Po tym, jak Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) przedstawił warunki, pod jakimi sportowcy z Rosji i Białorusi zostaną przywróceni do międzynarodowej rywalizacji, u naszych wschodnich sąsiadów zawrzało. Moskalkowa zapowiedziała w tej sprawie pismo do Wysokiego Komisarza ONZ ds. praw człowieka.
Bo Rosjanie, zamiast się cieszyć z powrotu do rywalizacji, psioczą na MKOl i jego przewodniczącego - Thomasa Bacha. Rosjanie czują się pokrzywdzeni, mówią o łamaniu praw człowieka i grożą nawet bojkotem igrzysk olimpijskich. Igrzysk, do których wciąż nie zostali dopuszczeni z powodu krwawej inwazji na Ukrainę.
We wtorek stało się to, na co zapowiadało się od blisko dwóch miesięcy. Po ponad roku od wykluczenia Rosjan i Białorusinów z międzynarodowej rywalizacji MKOl zarekomendował ich powrót. Wszystko po to, by zawodnicy z tych krajów mogli uczestniczyć w turniejach i zawodach eliminacyjnych do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu.
Wtorkowa decyzja MKOl nie dotyczy igrzysk w 2024 r. i 2026 r. Ta kwestia ma zostać rozstrzygnięta w ciągu najbliższych tygodni, jednak trudno spodziewać się, by decyzja w sprawie samych igrzysk mogła być inna niż ta z tego tygodnia.
Po rekomendacji MKOl zawrzało. I to nie tylko w państwach Zachodu, które wspierały Ukrainę i stanowczo domagały się wykluczenia Rosji i Białorusi z igrzysk olimpijskich. Niezadowoleni byli też sami Rosjanie, którzy uważali, że MKOl i jego przewodniczący złamali prawo, wystąpili przeciwko Karcie Olimpijskiej i uderzyli w ich godność.
Wszystko przez warunki, pod jakimi MKOl dopuści do rywalizacji sportowców z Rosji i Białorusi. Sportowcy z tych krajów będą mogli startować wyłącznie pod neutralną flagą, nie będą też mogli brać udziału w dyscyplinach zespołowych. Ponadto nałożono bezwzględny zakaz udziału w rywalizacji dla sportowców i personelu zatrudnionych w armii lub służbach bezpieczeństwa. Nie mogą oni też jawnie popierać inwazji na Ukrainę.
Warunki stawiane przez MKOl wywołały lawinę komentarzy w Rosji. Ze świecą szukać tych pozytywnych. Rosjanie, zamiast się cieszyć z powrotu do międzynarodowej rywalizacji, czują się pokrzywdzeni. W mediach oberwało się Bachowi, który zdaniem Rosjan dokonał zamachu na ich prawa.
- Niczego innego się po nim nie spodziewałem. Decyzja MKOl to tylko część antyrosyjskiej polityki Zachodu - powiedział szef rosyjskiej federacji podnoszenia ciężarów - Maksym Agapitow. - Zachód boi się Rosji. Obawiają się naszych sukcesów i tego, że sport byłby platformą dla naszych oświadczeń. To słabość i tchórzostwo, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić - dodał zawodnik sztuk walki - Aleksandr Jemieljanienko.
- Te obostrzenia są chore. A co z Francuzami czy Ukraińcami, którzy jawnie popierają swoje armie? Dlaczego obostrzenia nałożono tylko na nas? Przecież to hipokryzja i podwójne standardy - stwierdził biathlonista - Jewgienij Garaniczew. - Może jeszcze dla niepoznaki każą nam nosić ubrania z Gwiazdą Dawida? - ironicznie dopytywała była łyżwiarka figurowa - Irina Rodnina.
- Warunki stawiane przez MKOl są głupie i upokarzające. Wciąż będę popierała swojego prezydenta i jeśli chcą, mogą mnie za to dożywotnio zawiesić. Będę z tego dumna - powiedziała biegaczka narciarska - Wieronika Stiepanowa.
- MKOl z nas zakpił. Dziś nie chce naszych drużyn. Jutro będzie inwigilował naszych sportowców i ich poglądy. Pojutrze każą nam zmienić obywatelstwo, spalić rosyjski paszport i ugasić go moczem. Może wtedy zastanowią się, czy chcą nas na igrzyskach olimpijskich - dodał dziennikarz - Dmitrij Jegorow.
Skoro o igrzyskach mowa, to mimo rekomendacji MKOl, udział rosyjskich sportowców wciąż stoi pod znakiem zapytania. I nie chodzi tylko o ostateczną decyzję światowego komitetu. Jego warunki sprawiły, że Rosjanie zaczęli rozważać, czy nie zbojkotować letniej rywalizacji w Paryżu i zimowej w Mediolanie oraz Cortinie d'Ampezzo.
- Nic dobrego nie wydarzy się w najbliższym czasie. Oni nie pozwolą nam nigdzie pojechać. Bach dużo mówił, ale nic dla nas nie zrobił. On po prostu nie lubi Rosjan i ma nas gdzieś. Sądzę, że powinniśmy wziąć sprawy w swoje ręce i uprzedzić niekorzystne dla nas działania MKOl - powiedział były hokeista - Maksim Suszynski.
- Warunki przez nich stawiane są nie do przyjęcia. MKOl chce okazać lojalność wobec sportowców, powołuje się na Kartę Olimpijską, a z drugiej strony łamie jej zapisy. Obostrzenia nałożone na rosyjskich sportowców wykluczyły niemal wszystkich. Sądzę, że na igrzyska będzie mogło pojechać maksymalnie dwa proc. uprawnionych do rywalizacji - dodał trener łyżwiarzy - Jurij Borodawko.
Portal Sports.ru przygotował nawet listę sportowców, którzy z różnych powodów nie mogliby wystartować na igrzyskach olimpijskich. Dziennikarze, którzy wzięli pod uwagę głównie faworytów do złotych medali, zastanawiali się nad sensem startu Rosji na igrzyskach. Na liście znaleźli się m.in.:
- Jestem przekonany, że nie potrzebujemy startu na igrzyskach olimpijskich. Nie bójmy się żadnych dodatkowych dyskwalifikacji. To oni złamali prawo i się tym nie przejmują. Wszystko, co zrobili przeciwko nam to skandal - powiedział były skoczek narciarski - Dmitrij Wasiljew.
- To nacjonalizm, ksenofobia i nienawiść oparta na motywach etnicznych, kulturowych i religijnych. To już nie jest rozmowa o medalach. To eksperymentowanie na naszym człowieczeństwie i naszych prawach. Nie możemy się na to zgodzić - dodała rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych - Marija Zacharowa.
- MKOl ostatecznie wszedł na drogę do próby obalenia Rosji. Działacze chcą, by nasi sportowcy stali się uchodźcami. Każdy prawdziwy Rosjanin jednak wie, że to organizacja nam nieprzychylna, że działają w niej zagraniczni agenci. Każdy, kto zechce wystartować w ich zawodach pod neutralnym statusem, będzie zdrajcą ojczyzny - podsumował polityk - Roman Tieriuszkow.