Cały świat chce się pozbyć Rosji z igrzysk. "W konkurencji zabójstw by wygrali"

Kacper Sosnowski
Europa wywiera presję na komitet olimpijski, nie chcąc Rosjan na igrzyskach w Paryżu. Brytyjczycy próbują odwoływać się nawet do sumień sponsorów. A Rosjanie za tę ingerencję sami żądają zawieszenia brytyjskich sportowców. MKOl na niecałe 500 dni przed imprezą zdaje się być w kropce.

"Żaden sportowiec nie powinien być pozbawiony startu w zawodach tylko z powodu swojego paszportu. Należy zatem zbadać ścieżkę umożliwiającą sportowcom udział w zawodach na określonych warunkach" - pisał Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) w komunikacie wydanym na początku tego roku.

Potem podpierał się pomysłem występu Rosjan i Białorusinów na igrzyskach pod neutralną flagą i bez hymnu. Wystartować mogliby ci, którzy są gotowi w pełni przestrzegać Karty Olimpijskiej i nie sprzeciwiają się misji pokojowej MKOl poprzez aktywne wspieranie wojny na Ukrainie. MKOl ustami prezesa Thomasa Bacha przypomniał, że neutralną flagę stosuje cześć organizatorów światowych imprez, w tym np. Australian Open. Ostatecznej decyzji w sprawie Rosjan na igrzyskach ciągle nie ma, ale niektóre kraje już postanowiły wyrazić swój sprzeciw i działać nim będzie za późno.

Zobacz wideo Ivan zabrał piłkę i uciekł z mamą do Polski. "Syn pyta: mój dom jeszcze stoi?"

Nie dać szansy na rosyjską propagandę

Najpierw list do MKOl napisały 34 państwa. Zaprotestowały przeciw pomysłowi i poprosiły o wyjaśnienia. Chodziło, by dokładnie zdefiniować, czym ma być "neutralność". Jednocześnie koalicja zaznaczyła, że sytuacja w Ukrainie pogorszyła się od czasu pierwszej decyzji MKOl w lutym zeszłego roku o nałożeniu na Rosjan zakazu występów na międzynarodowych imprezach. Zaznaczono też, że Rosja i Białoruś nie powinny wracać do gry, dopóki Władimir Putin nie zakończy agresji i działań zbrojnych. Kraje te wyraziły też obawy co do tego, jak sztuczne byłoby konkurowanie rosyjskich i białoruskich sportowców pod neutralnymi flagami, biorąc pod uwagę, że są oni bezpośrednio finansowani i wspierani przez państwa, a często też powiązani z wojskiem. Raz delikatniej, raz mocniej pojawiały się też głosy o bojkocie imprezy. 

Po kolejny instrument sięgnęły właśnie władze Wielkiej Brytanii. Do 13 największych sponsorów MKOl, w tym brytyjskich szefów Coca-Coli, Intela, Samsunga i Visy, zwróciła się minister ds. kultury mediów i sportu Lucy Fraser. Poprosiła, by w sprawie niedopuszczania rosyjskiego agresora wywrzeć na komitet presję.

"Wiemy, że sport i polityka w Rosji i na Białorusi są ze sobą ściśle powiązane i jesteśmy zdeterminowani, aby reżimy w Rosji i Białorusi nie mogły wykorzystywać sportu do celów propagandowych" - napisał Fraser. Dodajmy, że najwięcej, bo pięć firm wspierających MKOl, pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, a cztery z Japonii, czyli krajów potępiających wojnę. Są też podmioty z Francji, Wielkiej Brytanii Niemiec czy Szwajcarii. MKOl, który też został poinformowany o inicjatywie, dość szybko odpisał:

"To nie rządy decydują, kto może startować w międzynarodowych zawodach. To byłby koniec świata sportu, jaki dzisiaj znamy. Zgodnie z Kartą Olimpijską decyzja powinna należeć wyłącznie do organizacji sportowych i opierać się wyłącznie na zasługach sportowych. Sponsorzy igrzysk nie są zaangażowani w proces decyzyjny"- czytamy w oświadczeniu.

Przecież Rosjanie z Ukraińcami rywalizują

Na brytyjską inicjatywę antyrosyjską zareagowali sami Rosjanie. Tamtejsze media przypomniały, że w ostatnich miesiącach dochodziło do ukraińsko-rosyjskiej rywalizacji (w przypadku Rosjan pod neutralną flagą). Wypunktowały, że w I rundzie Australian Open jedna z ukraińskich tenisistek zagrała przeciwko zawodniczce z rosyjskim paszportem. Tu akurat zapomniały dodać, że w tym meczu doszło do skandalu, bo na trybunie pojawiła się zabroniona rosyjska flaga. Zresztą ukraińscy kibice na meczu II rundy Andrieja Rublowa ubliżali Rosjaninowi, mimo że ten od początku agresji Rosji wyraźnie protestował przeciw wojnie.

Turniej w Australii wygrała wtedy Białorusinka Aryna Sabalenka. Rosyjskie media przypominają, że tydzień temu ukraińska tenisistka zwyciężyła w turnieju WTA w Austin w Teksasie, pokonując w finale tenisistkę z rosyjskim paszportem. Tu też warto jednak dodać, że był to bardzo emocjonalny mecz, a triumfatorka, czyli Marta Kostiuk, popłakała się po wygranej i zadedykowała triumf ojczyźnie i "każdemu, kto umiera i walczy". Po meczu nie podała rywalce ręki i nie stanęła do wspólnych zdjęć. Wywiad zaczęła od hasła "Sława Ukrainie". Nawet jeśli w kilku dyscyplinach dochodzi do ukraińsko-rosyjskich rywalizacji, to na pewno nie są to spotkania łatwe, szczególnie dla tej pierwszej strony.

Ingerują w ruch olimpijski. "Trzeba zawiesić Brytyjczyków"

Jak na brytyjskie pomysły odpowiadają rosyjscy politycy? - Sponsorzy nie będą zainteresowani usunięciem Rosjan, bo płacą za rozrywkę - skomentowała sprawę Swietłana Żurowa, Deputowana Dumy Państwowej.

Wiaczesław Fietisow, były hokeista, a obecnie działacz, wezwał z kolei do wyrzucenia z igrzysk samych Brytyjczyków. - Zgodnie z regulaminem MKOl, jakakolwiek ingerencja rządu w ruch olimpijski jest zabroniona. MKOl powinien zatem natychmiast na jakiś czas zawiesić Wielką Brytanię. Brytyjski szef Światowej Lekkoatletyki Sebastian Coe przyleciał do Moskwy w 1980 roku i został tu mistrzem olimpijskim pod flagą olimpijską, bo jego rząd zdecydował się nie uczestniczyć w moskiewskich igrzyskach. On teraz jest odpowiedzialny za proces usuwania naszych sportowców z rywalizacji. Spójrz w lustro - uderzył w historyczne tony Fietisow.

Patrząc na dotychczasowe zachowanie partnerów MKOl, widać, że chcą oni oddzielić politykę od sportu. Przed igrzyskami w Pekinie, gdy dyplomatyczny bojkot z powodu łamania praw człowieka zapowiedziały Stany Zjednoczone, a sponsorzy proszeni byli o zajęcie stanowiska, odcinali się od polityki. Tłumaczyli, że "nie komentują spraw, które wykraczają poza ich rolę" lub, że wsparcie MKOl "nie oznacza poparcia dla żadnego konkretnego kraju lub rządu organizującego igrzyska".

MKOl już od dłuższego czasu stara się uniezależnić od biznesowych partnerów, z którymi ma podpisane długoterminowe kontrakty. Szacuje się, że obecnie tylko 18 proc. wpływów pochodzi od nich. Najwięcej, bo 73 proc. dochodów, zapewnia komitetowi sprzedaż praw do transmisji telewizyjnych.

Francuzi nie chcą Rosji na IO. "Manifestacja przemocy"

Z drugiej strony MKOl dawno nie funkcjonował w realiach tak poważnego konfliktu zbrojnego, w wyniku którego liczba ofiar już dawno idzie w dziesiątki tysięcy. Ponadto najbliższe igrzyska odbędą się w Europie, która z bliska widzi wojenne dramaty i odczuwa skutki rosyjskiej inwazji. - Nie wyobrażam sobie, żeby MKOl dopuścił Rosjan do igrzysk. Zrobię wszystko, żeby tak się nie stało - oznajmiła "L'Equipe" Anne Hidalgo, mer Paryża, na 500 dni przed igrzyskami. - Paryż jest stolicą praw człowieka od czasów rewolucji francuskiej. To jest kraj i miasto, które nie może odwrócić wzroku, kiedy ludziom dzieje się krzywda - dodała. Retorykę irracjonalności w dopuszczaniu Rosji do jakiejkolwiek rywalizacji co jakiś czas przytacza też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. On akurat nie przebiera w słowach, opisując, że byłaby to "manifestacja przemocy".

- Gdyby sportami olimpijskimi były zabójstwa i ataki rakietowe, to wiadomo, która drużyna narodowa zajęłaby pierwsze miejsce – opisał.

Igrzyska w Paryżu rozpoczną się 26 lipca przyszłego roku.

Więcej o:
Copyright © Agora SA