Minął już ponad rok, kiedy wojska rosyjskie zaatakowały całą Ukrainę. I co najgorsze: niewiele wskazuje, że konflikt miałby się niedługo zakończyć. Wojna ma też odbicie w świecie sportu. Rok temu MKOL (Międzynarodowy Komitet Olimpijski) postanowił ukarać Rosjan oraz ich sojuszników z Białorusi.
Zawodnicy z tych państw zostali wykluczeni z większości zawodów, a oba kraje nie mogą też organizować zawodów. Są jednak sporty, gdzie indywidualnie mogą rywalizować Rosjanie i Białorusi, ale wówczas walczą pod neutralną flagą.
Organizatorzy Australian Open postanowili wyjść naprzeciw tenisistom z Rosji oraz Białorusi i umożliwili im start w turnieju wielkoszlemowym pod neutralną flagą. To pozwoliło Arynie Sabalence (2. WTA) wywalczyć trofeum w turnieju kobiet i osiągnąć największy sukces w karierze. Pomysł ten spodobał się Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu, który planuje na tej samej zasadzie dopuścić Rosjan i Białorusinów do rywalizacji w igrzyskach olimpijskich.
"Omawiana koncepcja neutralnej flagi jest popierana przez zdecydowaną większość ruchu olimpijskiego i odzwierciedla to, co widzieliśmy w praktyce w ciągu ostatnich dwóch tygodni podczas Australian Open. Sportowcy rywalizowali w turnieju jako indywidualni sportowcy pod neutralną flagą bez identyfikacji ich kraju" - czytamy w styczniowym oświadczeniu MKOl-u.
Ta propozycja spotkała się z ostrym protestem Ukrainy, która zagroziła bojkotem igrzysk. Inne podejście mają Francuzi. Aż 72 procent nich uważa, że sportowcy, wykluczeni z międzynarodowych zawodów po inwazji na Ukrainę, powinni mieć możliwość startu podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu.
Na co się składa te 72 procent? 44 procent badanych twierdzi, że Rosjanie i Białorusi powinni rywalizować pod neutralną flagą, a 28 procent uważa, że oba te kraje powinny startować pod własnymi flagami. Sondaż przeprowadziła firma Odoxa.
Badanie przeprowadzono na początku marca na grupie ponad tysiąca osób. Margines błędu wynosi ok. 2,5 procenta.