Od kilku dni w przestrzeni publicznej trwa żywiołowa dyskusja na temat przywrócenia sportowców z Rosji i Białorusi do międzynarodowej rywalizacji sportowej. Wszystko to po komunikacie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), który nie wykluczył udziału zawodników z tych krajów w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu.
Sportowcy mieliby startować w zawodach pod neutralnymi flagami. Pomysł MKOl spotkał się z krytycznymi uwagami m.in. ze strony Polski, Łotwy, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Danii i oczywiście Ukrainy, która wciąż cierpi z powodu rosyjskiej inwazji na jej kraj.
Polski minister sportu - Kamil Bortniczuk - wezwał nawet do założenia koalicji przeciwko powrotowi sportowców z Rosji i Białorusi. Ministrowie sportu Łotwy i Ukrainy zagrozili zaś, że jeśli w IO w Paryżu będą mogli wystąpić zawodnicy z tych krajów, to oni do rywalizacji nie przystąpią.
W tym samym czasie oświadczenie wydała też Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ). Ta poparła inicjatywę MKOl. "Wzywamy MKOl do podjęcia decyzji i zrobienia kroku naprzód. Żaden sportowiec nie może być dyskryminowany ze względu na narodowość" - czytamy w oświadczeniu.
"Rozumiemy chęć wspierania Ukrainy i ukraińskiej społeczności olimpijskiej, która cierpi z powodu bieżących wydarzeń. Ale Komitet Olimpijski ma obowiązek stania na straży Karty Olimpijskiej i międzynarodowych norm praw człowieka, które zakazują dyskryminacji. Kiedy tak rażąco ignorowane są prawa człowieka, spoczywa na nas wielka odpowiedzialność za przestrzeganie naszych wspólnych wartości".
"Sportowcy nie powinni być zmuszani do opowiadania się po żadnej stronie konfliktu. To otwiera drzwi do presji i interpretacji. Wszyscy sportowcy, niezależnie od narodowości, powinni być traktowani w ten sam sposób. Obejmuje to zasadę, że wszelka propaganda nienawiści narodowej, rasowej lub religijnej, która stanowi podżeganie do dyskryminacji, wrogości lub przemocy, musi być zabroniona".
Igrzyska olimpijskie w Paryżu potrwają od 26 lipca do 11 sierpnia 2024 r.