Rosjanie cytują Bortniczuka. I się odgrażają. "To powinna być Polska"

Bartłomiej Kubiak
- Rusofobiczne lobby już podniosło pisk - mówi Dimitrij Swiszczow, przewodniczący Komisji Dumy Państwowej ds. Kultury Fizycznej i Sportu. To kolejny rosyjski polityk próbujący wymusić na MKOl, by rosyjscy sportowcy zostali dopuszczeni do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu.

W rosyjskich mediach sportowych ostatnio dominuje jeden temat - igrzyska w Paryżu, które odbędą się latem przyszłego roku. "Żaden sportowiec nie powinien być pozbawiony startu w zawodach tylko z powodu swojego paszportu" - poinformowała kilka dni temu Rada Wykonawcza Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), która wyraziła solidarność z Ukrainą, ale rozważyła również - na wniosek Olimpijskiej Rady Azji (OCA) - możliwość dopuszczenia do igrzysk w Paryżu sportowców z Rosji i Białorusi. Pod kilkoma warunkami: że ci wystąpią pod neutralną flagą, że będą przestrzegać Karty Olimpijskiej i że nie będą działać "na szkodę misji pokojowej MKOl".

Zobacz wideo Oktagon dla Zielińskiego i Zalewskiego. Ostre spięcie

W praktyce oznacza to - jak pisze dziennikarz Sport.pl Kacper Sosnowski - że w igrzyskach rywalizować będą mogli ci sportowcy, którzy nie wspierają inwazji w Ukrainie. Już samo to wywołuje dyskusję nie tylko w Rosji, gdzie krzyk podniosła tamtejsza propaganda, ale także w Polsce, Ukrainie czy krajach bałtyckich, które są za całkowitym wykluczeniem rosyjskich sportowców i już grożą bojkotem igrzysk, jeśli Rosjanie w Paryżu pojawią się choćby pod neutralną flagą.

"MKOl znalazł się w ślepym zaułku"

Rosyjskie media w ostatnich dniach bardzo chętnie w tej dyskusji wykorzystują słowa Kamila Bortniczuka. Polski minister sportu zapowiedział stworzenie międzynarodowej koalicji mającej na celu to, by rosyjscy sportowcy nadal nie mogli startować w imprezach organizowanych przez MKOl. We wtorek rosyjski dziennik "Sport-Express" nawet straszył, że słowa Bortniczuka mogą mieć poważne konsekwencje, bo to przede wszystkim Polska - nawołując do wykluczenia Rosjan i Białorusinów z igrzysk - łamie zasady Karty Olimpijskiej. I jeśli ktoś powinien w przyszłym roku nie wystąpić na igrzyskach albo co najwyżej wystąpić pod neutralną flagą, to prędzej jest to właśnie Polska, Litwa, Estonia czy Łotwa, która jako pierwsza wydała komunikat, że nie weźmie udziału w przyszłorocznych igrzyskach, jeśli wezmą w nich udział Rosjanie.

- Dla mnie fakt jest oczywisty: MKOl znalazł się w ślepym zaułku, nakładając sankcje na naszych sportowców - mówi Dimitrij Swiszczow, przewodniczący Komisji Dumy Państwowej ds. Kultury Fizycznej i Sportu, który jest kolejnym rosyjskim politykiem próbującym wymusić to, by rosyjscy sportowcy zostali dopuszczeni do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. - MKOl próbuje wyjść z tego z twarzą, ale fakty są takie, że 17 grudnia wygasły wszystkie sankcje wobec rosyjskiego sportu. Dlatego każde kolejne ograniczenia nakładane na nas są po prostu nielegalne - wskazuje Swiszczow.

Swiszczow dodaje, że nie wyobraża sobie, by rosyjscy sportowcy nie brali dłużej udziału w międzynarodowych zawodach. - Widzę, że rusofobiczne lobby już podniosło pisk. Niektóre federacje zapowiadają bojkot imprez z naszym udziałem. Dlatego teraz bardzo ważne jest zdecydowane i konsekwentne stanowisko MKOl. Tak, by wszyscy w końcu zrozumieli, że sportowcy w jakimkolwiek kraju nie powinni być łączeni z polityką - tłumaczy Swiszczow.

Bach nie wyklucza występu Rosjan na IO w Paryżu

Przewodniczący MKOl Thomas Bach od wielu miesięcy wysyła sygnały, że chętnie widziałby Rosjan z powrotem na pełnych prawach w olimpijskiej rodzinie. Ostatnio w rozmowie z "Der Spiegel" - przy okazji mistrzostw świata w saneczkarstwie w Oberhofie - asekurował się, że w MKOl wciąż toczy się dyskusja na temat powrotu Rosjan i Białorusinów. Zaznaczył jednak wyraźnie, że to nie jest wykluczone, iż obie reprezentacje za rok pojawią się na igrzyskach w Paryżu. - Wykluczanie sportowców ze względu na ich paszport nie odpowiada wartościom i misji Karty Olimpijskiej - tłumaczył Bach.

To nie pierwsza wypowiedź Bacha w tym tonie. Już pół roku temu szef MKOl wygłaszał przedziwne tezy podczas kongresu w Lozannie. - Tej wojny nie rozpoczęli Rosjanie, rosyjscy sportowcy, Rosyjski Komitet Olimpijski ani członkowie MKOl z Rosji. Ale ta wojna trwa. I na pewno jest rażącym naruszeniem rozejmu olimpijskiego - zaznaczył wtedy Bach, nawiązując do współczesnego odrodzenia starożytnej tradycji, czyli wstrzymania działań wojennych na siedem dni przed startem i siedem dni po zakończeniu igrzysk.

Rok temu Rosja ten rozejm jednak złamała. I to po raz trzeci w ciągu ostatnich 14 lat, bo wcześniej zrobiła to w 2008 r. w przededniu igrzysk olimpijskich w Pekinie, kiedy zaatakowała Gruzję. I w 2014 r.  podczas zimowych igrzysk w Soczi, kiedy zaanektowała ukraińskie terytorium na Krymie.

Igrzyska olimpijskie w Paryżu odbędą się w dniach 26 lipca - 11 sierpnia 2024 r.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.