Przed tygodniem Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) przyznał, że bada możliwość udziału sportowców z Rosji i Białorusi w igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 2024 r. Władze MKOl otworzyły furtkę, która wywołała wielkie poruszenie.
"Żaden sportowiec nie powinien być pozbawiony startu w zawodach tylko z powodu swojego paszportu'" - czytaliśmy kilka dni temu w komunikacie Rady Wykonawczej Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. "Rada wyraziła solidarność z Ukrainą, ale rozważyła możliwość dopuszczenia do igrzysk w Paryżu sportowców z Rosji i Białorusi. Pod kilkoma warunkami" - na Sport.pl pisał Kacper Sosnowski.
Chodzi o występy pod neutralną flagą, udział tylko tych, którzy przestrzegają Karty Olimpijskiej i tych, którzy "nie działali na szkodę misji pokojowej MKOl". To w praktyce sugeruje, że rywalizować będą mogli ci, którzy nie wspierają inwazji. Chociaż wytyczne trzeba będzie jeszcze sprecyzować, to nie tylko w Rosji wywołały one spore poruszenie"
Decyzja MKOl największe kontrowersje wzbudziła w Ukrainie. - Jeśli nie zostaniemy wysłuchani, nie wykluczam, że odmówimy udziału w igrzyskach olimpijskich - powiedział tamtejszy minister sportu Wadim Gutcajt. Teraz w podobnym tonie wypowiedział się jego łotewski odpowiednik.
- Nasze stanowisko jest niezmienne. Gdyby igrzyska miałby odbyć się za kilka dni i wzięliby w nich udział sportowcy z Rosji i Białorusi, to my na takie igrzyska byśmy nie pojechali - powiedział Dorzs Tikmers.
Letnie igrzyska olimpijskie w Paryżu potrwają od 26 lipca do 11 sierpnia 2024 r. Ceremonie otwarcia i zamknięcie odbędą się na podparyskim stadionie Stade de France.