Duma Rosji upada. Rosjanie grzmią: To chamstwo, jakiego świat nie widział

Bartłomiej Kubiak
- Zrobili straszny syf. To jest po prostu zwykłe chamstwo, jakiego świat nie widział - mówi Tatjana Tarasowa, rosyjska trenerka łyżwiarstwa figurowego, którą wciąż boli, że Międzynarodowa Unia Łyżwiarska wykluczyła rosyjskich sportowców ze wszystkich zawodów pod swoimi auspicjami.

Rosja, która wywołała wojnę i dokonuje właśnie odrażających zbrodni w Ukrainie, znika ze świata sportu. Decyzję o wykluczeniu jej sportowców podjęły już niemal wszystkie związki sportowe na świecie. Wśród nich Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU), która już na początku marca - kilka dni po rosyjskiej agresji - wykluczyła zawodników z Rosji i Białorusi ze wszystkich imprez pod swoją egidą.

Zobacz wideo Ondrasek deklaruje walkę o powrót do ekstraklasy. "Nigdzie się nie wybieram"

Międzynarodowa Unia Łyżwiarska pod koniec kwietnia w kolejnym komunikacie przypomniała, że kraje agresorów do odwołania nie mogą organizować międzynarodowych zawodów. A to oznacza, że Rosja straci prawo do organizacji Grand Prix w łyżwiarstwie figurowym, które pod koniec listopada miało odbyć się w Moskwie.

"To jest upadek naszego łyżwiarstwa"

Te decyzje bolą Rosjan równie mocno, jak sankcje nakładane na wpływowych polityków czy oligarchów. Ale w końcu łyżwiarstwo to jedna z ich najbardziej ukochanych dyscyplin. W samych figurówkach - licząc trofea zdobyte przez zawodników ZSRR - Rosjanie prowadzą w olimpijskiej tabeli wszech czasów.

- To jest upadek naszego łyżwiarstwa figurowego - grzmi Tatjana Tarasowa, która wciąż nie może pogodzić się z tym, że rosyjscy łyżwiarze nie mogą uczestniczyć w międzynarodowych zawodach. A niektórzy z nich, jak choćby 18-letnia Anna Szczerbakowa - złota medalistka z Pekinu w rywalizacji solistek - nawet rozważają z tego powodu zakończenie kariery.

Tarasowa, która wychowała pokolenia medalistów i medalistek olimpijskich, nie chce jednak krytykować Szczerbakowej. - Każdy podejmuje własne decyzje, myśli inaczej. Ale ja wiem jedno: turnieje bez Rosjan nie mają sensu. Wykluczając nas z zawodów, zrobili straszny syf. To jest po prostu zwykłe chamstwo, jakiego świat nie widział - grzmi 75-letnia trenerka.

Ławrow chce pomóc rosyjskim sportowcom

- Byliśmy gotowi na sankcje, ale nie spodziewaliśmy się, że zostaną nałożone na naszych sportowców, dziennikarzy, przedstawicieli sfery kultury - mówił pod koniec kwietnia Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji, który według nieoficjalnych informacji pracował nawet nad dokumentem wysłanym do poszczególnych federacji i MKOl, by walczyć z "dyskryminacją" Rosjan w sporcie.

W Rosji panuje powszechne przekonanie, że MKOl jest finansowany przez Stany Zjednoczone, dlatego nie należy oczekiwać od niego obiektywnego stosunku do rosyjskich sportowców i federacji. "Sponsorzy MKOl nie zawsze są tacy sami. Firmy odchodzą i przychodzą. Zazwyczaj jest ich około 12. Ale najstarszym sponsorem jest Coca-Cola, która pomaga MKOl od 1928 roku. A największym VISA, która współpracuje z komitetem od 1987 roku. To amerykańskie firmy. Podobnie jak Airbnb, Intel, Procter&Gamble" - wylicza sports.ru.

I przytacza także skandaliczne słowa Aleksandra Tichonowa, czterokrotnego mistrza olimpijskiego w biathlonie, który idzie o krok dalej. Oskarża szefa MKOl o... rusofobię. - Thomas Bach jest niewolnikiem USA. Doskonale wiemy, że głównymi sponsorami ruchu olimpijskiego są Amerykanie. Kto płaci pieniądze, ten zamawia muzykę. Każdy może słuchać, ale zamawiający jest tylko jeden - mówi Tichonow i dodaje, że kiedy tylko wojna się skończy, wszyscy "będą błagać na kolanach o występy rosyjskich biathlonistów".

Rosja złamała rozejm olimpijski

Na razie na to się nie zanosi. Bach w piątek podczas przemówienia na zakończenie 139. sesji MKOl w Lozannie powiedział, że wciąż nie wiadomo, czy rosyjscy sportowcy wezmą udział w letnich igrzyskach olimpijskich, które w 2024 roku odbędą się w Paryżu. - Stosunki MKOl z rosyjskimi przywódcami politycznymi w ciągu ostatnich lat dramatycznie się pogorszyły - przyznał Bach i wskazał, że wpływ na to miały liczne skandale dopingowe, cyberataki rosyjskich hakerów, a nawet "osobiste pogróżki" wobec członków MKOl, których jednak nie sprecyzował.

- Tej wojny nie rozpoczęli Rosjanie, rosyjscy sportowcy, Rosyjski Komitet Olimpijski ani członkowie MKOl z Rosji. Ale ta wojna trwa. I jest rażącym naruszeniem rozejmu olimpijskiego - przypomniał Bach, nawiązując do współczesnego odrodzenia starożytnej tradycji, czyli wstrzymania działań wojennych na siedem dni przed startem i siedem dni po zakończeniu igrzysk.

Rosja rozejm olimpijski jednak złamała. I to już po raz trzeci w ciągu ostatnich 14 lat, bo wcześniej zrobiła to w 2008 roku w przededniu igrzysk olimpijskich w Pekinie, kiedy zaatakowała Gruzję. I w 2014 roku podczas zimowych igrzysk w Soczi, kiedy zaanektowała ukraińskie terytorium na Krymie.

Więcej o: