Rosjanka zdegustowana. Poszło o nagrodę za medale IO. "Wstyd podać kwotę"

Rosyjska biathlonistka Uljana Nigmatullina jest zniesmaczona premią, którą otrzymała od rządu swojego regionu. Chodzi o nagrody za zdobycie medali na igrzyskach olimpijskich. W porównaniu do innych sportowców nagrody rzeczywiście są niskie. Jednak rosyjscy dziennikarze wskazują, że Nigmatullina i tak zainkasowała wiele milionów rubli.

Kilka dni temu rosyjscy medaliści olimpijscy z Pekinu spotkali się z Władimirem Putinem na Kremlu. Odebrali również specjalne nagrody za ich osiągnięcia. Oba wydarzenia wywołały w Rosji gorącą dyskusję. Po pierwsze, na Kremlu nie znaleźli się wszyscy mistrzowie olimpijscy, co wywołało spekulacje. Po drugie, zazwyczaj rosyjscy sportowcy otrzymują w nagrodę luksusowe samochody. W tym roku było jednak inaczej. To skutek sankcji, jakie nałożono na Rosję za jej napaść na Ukrainę. Medaliści musieli zadowolić się premiami finansowymi.

Zobacz wideo Kibice chcą pomnika dla Banasika. "Lepiej niech w Radomiu nie staje"

Rosjanka narzeka na wysokość premii. "Trochę wstyd mi podać kwotę"

Ich wysokość według niektórych pozostawia wiele do życzenia. Chodzi przede wszystkim o to, że wysokość nagród różni się w zależności od regionu, z którego pochodzi dany sportowiec. Ten temat poruszyła biathlonistka Uljana Nigmatullina. W Pekinie zdobyła dwa medale: srebrny i brązowy. Rząd jej regionu, czyli Republiki Udmurcji, przyznał jej niewielką nagrodę. - Szczerze mówiąc, trochę wstyd mi podać kwotę, bo to niecały milion rubli za jeden medal – powiedziała w rozmowie z "Match TV". Dziennikarz dopytywał się, czy jest to 900 tysięcy, na co Nigmatullina przyznała, że jest to jeszcze niższa kwota.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

- To trochę krępujące. Zdaję sobie sprawę, że patriotyzm w naszej republice nie jest w żaden sposób ceniony. Szkoda, że tak jest. Myślę, że wielu sportowców może spojrzeć na taki przykład, pomyśleć o swojej przyszłości i wziąć pod uwagę moje błędy – powiedziała.

Dlaczego Nigmatullina narzeka? Wystarczy spojrzeć jakie nagrody otrzymują zawodnicy z innych regionów. "Kristina Reztsova otrzymała 17 milionów z Chanty-Mansyjska za te same medale co Nigmatullina (10 za srebro i 7 za brąz). Tiumeń zapłacił Aleksandrowi Loginowowi 10 milionów za dwa brązowe medale. Każdy region określa kwotę płatności. Tak więc narciarka Weronika Stepanowa otrzyma nie tylko 1,1 miliona z Kamczatki za złoto sztafetowe, ale także mieszkanie. Sportowcy z Permu, którzy nie zdobyli medali, czekają na 575 tysięcy - tylko za udział" – donosi sports.ru.

- Każdy region ma inne możliwości – mówi Iwan Cherezow, szef udmurckiej federacji biathlonu. - O ile dobrze pamiętam, w Udmurcji za złoto jest 1,8 mln rubli, za srebro – 1,25 mln, za brąz – 750 tys. To, co powiedziała o tym Uljana, można zrozumieć. Kiedy widzi, jak płacą inne regiony i jej reakcja jest zrozumiała – dodał. Warto jednak zauważyć, że Cherezow podaje inne liczby, niż Nigmatullina. Według szefa związku powinna bowiem dostać nie "mniej niż 900 tysięcy", ale 2 miliony.

Komentator sportowy Dmitrij Guberniew spojrzał na to z innej strony: - W Norwegii w ogóle nic nie dają. Albo wcześniej trzeba było zmienić region, albo po prostu uszanować to, co jest. Zapytajmy ludzi. A co, jeśli teraz chirurg dziecięcy z Iżewska (stolica Udmurcji – red.) otrzymałby nagrodę w wysokości niespełna miliona i powiedział, że się wstydzi? Uljana nie ma racji.

Dziennikarze zwracają też uwagę na to, że nagrody z jej regionu to tylko część pieniędzy, jakie otrzymała Rosjanka. Dodatkowo biathlonistka miała otrzymać: 4,2 miliona rubli od rządu rosyjskiego (2,5 za srebro i 1,7 za brąz) oraz 2,5 miliona rubli z funduszu wsparcia olimpijczyków (to właśnie ta organizacja wcześniej rozdawała samochody). Dodatkowo, nagrodę mógł wypłacić jej również klub. Nawet nie licząc tego ostatniego, Nigmatullina łącznie mogła otrzymać około 7 milionów rubli  (ponad 430 tysięcy złotych).

 
 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.