Jens Weinreich to niemiecki dziennikarz, który od ćwierć wieku tropi przekręty w ruchu olimpijskim. Jest autorem książek i innych publikacji na ten temat. Twierdzi, że najważniejsze dokumenty na temat historii sportu wciąż znajdują się na moskiewskiej Łubiance, gdzie swoją siedzibę miało KGB, radziecka służba bezpieczeństwa, a potem służąca już Rosji FSB.
Według Weinreicha współpraca z Rosjanami zapewniała w ruchu olimpijskim błyskotliwe kariery. Agentem KGB miał być przewodniczący MKOl Juan Antonio Samaranch, który pdobono został zwerbowany w czasie, gdy był jeszcze ambasadorem Hiszpanii w Moskwie.
Współpracę Samarancha z KGB ujawnił podpułkownik tej organizacji, Władimir Popow, który uciekł do Kanady. Jego zdaniem to dzięki radzieckim służbom Hiszpan w 1980 r. został szefem MKOl.
Weinreich nie ma też wątpliwości, że z agentem KGB jest też Witalij Smirnow, który w MKOl działa od 1971 r. Obecnie Rosjanin jest honorowym członkiem MKOl. Jego miejsce w szacownej organizacji zajęła Jelena Isinbajewa, major wojska Federacji Rosyjskiej, u nas znana przede wszystkim z jej rekordów świata w skoku o tyczce i walki o olimpijskie medale.
Isinbajewa jeszcze w sprawie bandyckiej napaści Rosji na Ukrainę się nie wypowiedziała. Trudno się jednak spodziewać, żeby miała co do niej inne zdanie niż Władimir Putin. I nie chodzi tylko o to, że Isinbajewa służyła w armii. Była tyczkarka jest pupilką prezydenta Rosji. To ona zasiadła jako przedstawicielka sportowców w gronie 75 osób, które na życzenie Putina przygotowały Rosji nową konstytucję.
Na dwuznaczność sytuacji w związku z atakiem Rosji zwrócił uwagę ukraiński olimpijczyk Władysław Heraskiewicz, który w Pekinie wystąpił w skeletonie i zwrócił na siebie uwagę przesłaniem o pokój wypisanym na plastronie. Teraz Ukrainiec pisze w sprawie Isinbajewej:
Podczas gdy MKOl wzywa: Dajcie szanse pokojowi, kilku członków MKOl (Isinbajewa jest jedną z nich) otwarcie popiera wojnę. Gdzie jest komisja Etyki MKOl? Czy w tej sytuacji też oddzielamy politykę od sportu?
Isinbajewa na co dzień mieszka w Monako. Jej przeprowadzka do księstwa na Lazurowym Wybrzeżu wywołała niemałą konsternację w Rosji, z uwagę na uzasadnienie. Rosjanka powiedziała, że wyprowadziła się z Wołgogradu, bo to "biedne, stare i straszne miasto".
Ale jeszcze większym skandalem jest fakt, że honorowym członkiem MKOl pozostaje wspomniany wcześniej Smirnow. Weinreich nazywa go "architektem sowieckiego systemu sportowego", który wiedział wszystko o dopingowych metodach zarówno ZSRR jak i Rosji.
Smirnow w latach 1970-75 był wiceministrem sportu w ZSRR, potem w latach 1981-90 był ministrem sportu rosyjskiej republiki wchodzącej w skład Związku Sowieckiego. Wcześniej był też przewodniczącym wykonawczym komitetu organizacyjnego igrzysk olimpijskich w Moskwie (1975-1980). W latach 1990-92 był szefem Olimpijskiego Komitetu ZSRR, a po upadku państwa sowieckiego taką samą funkcję pełnił w Rosyjskim Komitecie Olimpijskim (1992-2001). Od 2001 r. jest prezesem honorowym. Zmieniały się ustroje, zmieniali się rządzący w Moskwie, a Smirnow od 1971 r. cały czas zajmował najważniejsze posady w rosyjskim sporcie.
Nie zaszkodził mu też skandal korupcyjny z lat 90., gdy udowodniono mu, że komitet organizacyjny igrzysk w Salt Lake City wręczył mu podarki przekraczające dopuszczalną wartość oraz przekazał inne gratyfikacje - jak uniwersyteckie stypendium dla protegowanej lub darmową operację dla byłego rosyjskiego hokeisty. Wtedy Smirnow dostał za to tylko "poważne upomnienie" od władz MKOl.
Rosyjski historyk Jurij Fielsztinski w książce "KGB gra w szachy", która ukazała się w 2009 r., twierdzi, że Smirnow od 1978 r. był agentem KGB.
Członkiem MKOl (od 1996 r.) jest także Szamil Tarpiszczew, prezes Rosyjskiej Federacji Tenisowej. Ten z kolei "zabłysnął", gdy w 2014 w rozrywkowym programie w I kanale rosyjskiej telewizji nazwał gwiazdy tenisa Venus i Sereną Williams braćmi Williams. Za ten bezdennie głupi żart Tarpiszczew został ukarany grzywną 25 tys. dolarów przez WTA i odsunięciem od wszelkiego rodzaju działalności przy turniejach tej organizacji kobiecego tenisa.
Teraz gdy początkowo FIFA - zanim całkowicie Rosję wyrzuciła z rozgrywek - zakazała jej grać na swoim terenie i pod narodową flagą, Tarpiszczew powiedział wtedy agencji RIA Nowosti: - Będziemy grać w Serbii! Tam będą nas wspierać w 100 procentach. Albo Serbia, albo Chiny. W Chinach płacą przyzwoicie, ale są też inne opcje. Wspaniale byłoby zagrać w Syrii, żeby zakpić z tych decyzji. Są też inne rozwiązania: Kuba lub Wenezuela. Ale generalnie napisałbym teraz protest przeciwko takiej decyzji FIFA, bo sport powinien być oddzielony od polityki. To jest dyskryminacja Rosjan.
O zwieszenie Rosjan w roli członków MKOl zapytał brytyjski dziennik "The Times". Uzyskał odpowiedź, że ani Isinbajewej, ani Tarpiszczewowi nic nie grozi: - MKOl może karać organizacje lub osoby za złamanie Karty Olimpijskiej, lub Pokoju Olimpijskiego - powiedział rzecznik organizacji i wskazał, że orderu olimpijskiego zostało już pozbawionych kilku Rosjan - np. Putin. - Za złamanie Olimpijskiego Pokoju odpowiadają tylko rządy Rosji i Białorusi.