Zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie dobiegły końca, ale wciąż mówi się o różnych problemach, z którymi trzeba było zmagać się w trakcie imprezy. W relacjach sportowców głównie przewijają się kwestie dotyczące pandemicznych obostrzeń.
- Strach przed infekcją wisiał nad zimowymi igrzyskami jak miecz Damoklesa. Przy każdym drapaniu w gardle martwiłem się, czy zachowam zdrowie do zawodów. Ta niepewność mnie pochłaniała - mówi w rozmowie z niemieckim portalem "Spiegel.de" Tobias Arlt, sześciokrotny już mistrz olimpijski w saneczkarstwie.
- Tak naprawdę nie było olimpijskich odczuć. W przeciwieństwie do Pjongczangu w 2018 r. i Soczi w 2014 r. w Pekinie brakowało Niemieckiego Domu. Nie było dużego zgromadzenia sportowców, wspólnych uroczystości. To były igrzyska w odchudzonej wersji i z mniejszą liczbą emocjonalnych momentów - uważa Arlt.
Tobias Arlt, który na sankach ściga się w konkurencji dwójek, razem z Tobiasem Wendlem, wspominał też o tym, jak trafił na kwarantannę podczas testowania olimpijskiego toru w Yanqing. - Byłem zamknięty na trzy dni w małym, obskurnym pokoju hotelowym z karaluchami pełzającymi po moim łóżku - wspomina z odrazą 34-latek, który z Pekinu wyjechał z dwoma złotymi medalami.
Arlt i Wendl w konkurencji dwójek zostali mistrzami olimpijskimi, a na drugim stopniu podium podczas igrzysk stanęli także ich rodacy Toni Eggert i Sascha Benecken. Dziennikarz "Spiegel.de" zapytał o sytuację, w której szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - Thomas Bach - podszedł zrobić sobie z saneczkarzami zdjęcie. Zawodnicy nie wyglądali na zadowolonych. - Interesowało go tylko zdjęcie, potem znowu go nie było. Nie znalazł dla nas czasu. Chciałbym, żeby po tych okropnych przygotowaniach w Chinach ponownie zapytał, jak sobie radziliśmy od tamtego czasu. Ale nic takiego się nie wydarzyło - skomentował Tobias Arlt.
Jeden z najbardziej utytułowanych saneczkarzy w historii wyraził zdanie na temat organizacji zimowych igrzysk w takich miejscach, jak Chiny. - W przypadku zimowych igrzysk musimy przyznawać je krajom, w których sporty zimowe są jakby u siebie – w Europie lub Ameryce Północnej. Milan i Cortina d'Ampezzo za cztery lata to początek - podkreślił Niemiec. I dodał, że nie zobaczył podczas igrzysk nic poza wioską olimpijską i arenami.
- Chińscy kierowcy autobusów ściśle przestrzegali ich instrukcji i bez przerwy jeździli z miejsca zawodów do centrum medialnego w sąsiednim mieście. Wizyta w jednej z okolicznych wiosek i kontakt z ludnością spełzły na niczym. Nie widziałem nic z Chin. Nie wiem, jacy są ludzie, w jakich warunkach żyją - opisał Arlt.
Zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie rozpoczęły się w piątek 4 lutego i zakończyły w minioną niedzielę. W klasyfikacji medalowej triumfowała Norwegia (16-8-3) przed Niemcami (12-10-5) i Chinami (9-4-2). Polska zajęła 27. miejsce z jednym brązowym medalem Dawida Kubackiego z normalnej skoczni.