To koniec? Therese Johaug zabrała głos. Na sam koniec igrzysk

Therese Johaug zakończyła swoją olimpijską karierę. Jej zwycięski, niedzielny start w biegu na 30 kilometrów był jednocześnie jej ostatnim występem na igrzyskach. Jednak jak się okazuje, Johaug nie wyklucza całkowitego zakończenia kariery po tym sezonie.

Therese Johaug na długo zapamięta zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie. Norweska biegaczka w swojej gablocie miała wszystko. 14 złotych medali mistrzostw świata w różnych konkurencjach, trzy Kryształowe Kule za wygrane w Pucharze Świata, cztery małe Kryształowe Kule, a do tego trzy triumfy w Tour de Ski. Na igrzyskach olimpijskich w Vancoucer sięgnęła po złoto w sztafecie. Miała też srebro i brąz z Soczi. Brakowało jej tylko jednego. Złota olimpijskiego w konkurencji indywidualnej.

Zobacz wideo Waldi pierwszą maskotką igrzysk. Po co komu olimpijskie pluszaki?

To były igrzyska Johaug. Trzy złote medale w wieku 34 lat

Na igrzyskach w Pekinie "rozbiła bank". Zdobyła nie jeden, ale trzy złote medale. Norweżka sięgnęła po złoto w biegu łączonym na 15 kilometrów, a następnie powtórzyła wyczyn i pokonała rywalki w biegu indywidualnym na 10 kilometrów stylem klasycznym. W niedzielę wygrała również bieg na 30 kilometrów. Można powiedzieć, że w pewnym sensie zdobyła te medale w ostatniej chwili. 34-latka ogłosiła bowiem, że igrzyska w Pekinie będą jej ostatnimi.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

- To moje życie od piętnastu lat. Uczestniczyłam w trzech igrzyskach olimpijskich i wiem, że dla mnie następnych już nie będzie. Oczywiście trochę mi smutno, kiedy o tym myślę. To ostatni raz, kiedy tego doświadczam. Na igrzyskach panuje szczególna atmosfera i nastrój, których nie ma w Pucharze Świata. To dziwne, ale jednocześnie cieszę się każdą sekundą tutaj – mówiła Johaug przed biegiem na 30 kilometrów.

Dyskwalifikacja zabrała jej start w Pjongczangu

Johaug pojawiła się na trzech igrzyskach olimpijskich. Ominęła ją impreza w Pjongczangu. Wszystko przez zawieszenie, które było konsekwencją przyłapania jej na dopingu. "W organizmie norweskiej gwiazdy jesienią 2016 r. wykryto steryd anaboliczny - clostebol. Biegaczka tłumaczyła, że nie ma w tym jej winy. Substancja miała dostać się do jej organizmu przez stosowanie maści na poparzone usta. Tę miał podać jej kadrowy lekarz. - Jestem w szoku. Wpaść na dopingu bez własnej winy to najgorszy koszmar sportowca. Ale nie poddam się, będę walczyć o udowodnienie, że jestem niewinna — mówiła Johaug podczas konferencji zwołanej przez norweski związek narciarski. W jej trakcie płakała jak bóbr" – pisał na Sport.pl Mateusz Król.

Wpadkę dopingową wypomina się jej do dzisiaj. Dwa tygodnie temu, kiedy Johaug zdobyła swoje pierwsze złoto, dziennikarz Duncan Mackay z serwisu insidethegames.biz napisał na Twitterze: "Jak cudownie! Pierwszy złoty medal w Pekinie trafia w ręce oszustki". Także w tym roku mocną szpilę wbił jej Daniel Andre Tande, norweski skoczek. Skrytykował on fakt, że Johaug mimo dopingowej przeszłości została nominowana do nagrody dla sportowca roku w Norwegii.

Co dalej? Johaug nie wyklucza końca kariery

Niezależnie od komentarzy Johaug spełniła swoje marzenie. Nie mogła zakończyć przygody z igrzyskami lepiej, niż trzema złotymi medalami. Wiadomo już, że na igrzyskach się nie pojawi. Pytanie brzmi: czy w ogóle jeszcze będzie startować? Przecież ma już wszystko. I co ciekawe, w rozmowie z Verdens Gang Norweżka nie wyklucza żadnego scenariusza. - Jestem w tym od 15 lat i zobaczę, jaka będzie moja motywacja po zakończeniu sezonu. Jeszcze nie wiem. Naprawdę nie chcę, żeby to się skończyło, ale wiem, że wszystko ma swój czas. Nadal uwielbiam trenować i pracować, ale muszę zobaczyć, jak będę czuła się po zakończeniu sezonu – przyznała Johaug.

Więcej o:
Copyright © Agora SA