Igrzyska olimpijskie w Pekinie okazały się najgorszymi polskimi igrzyskami w XXI wieku. Tylko jeden medal, zdobyty przez Dawida Kubackiego, i to koloru brązowego, to najgorszy wynik polskich sportowców od 1998 roku, gdy podczas zimowych igrzysk w Nagano Polacy nie zdobyli ani jednego krążka.
Kilkukrotnie Polacy byli blisko podium, ale do medali ostatecznie czegoś brakowało. Dlatego nikogo nie powinny dziwić ostre słowa, które padają po startach Polaków w Pekinie. Na antenie TVP Sport głos zabrał Paweł Zygmunt, czterokrotny polski olimpijczyk, który zwrócił uwagę na problem w wychowaniu dzieci. Jego zdaniem to ma ogromny wpływ na wyniki polskich sportowców.
- Daj Boże zdrowie, żeby polskie dzieci jeździły lub biegały do szkoły. Teraz dzieci się zawozi do szkoły samochodami. Człowiek boi się, żeby dziecko przeszło przez pasy. Boi się, żeby dziecko przeszło 3 km do szkoły. Oczywiście WF-y w klasach 1-3 prowadzi pani w szpilkach na korytarzu lub w klasie, podrzucając woreczkami... Nie może tak być - podkreślił Zygmunt.
- My jako rodzice musimy zrozumieć, że dzieci muszą mieć ruch. Na rodzicach spoczywa odpowiedzialność za ten ruch i kontroli przed takimi zagrożeniami, jak telefon, tablet, gry. Żeby dzieci się ruszały, a nie siedziały cały czas, bo dojdziemy do takiej sytuacji, że w narodzie będzie wielka tragedia i będziemy mieć bardzo słabe dzieci, bardzo słabą generację, a w konsekwencji będzie potrzebna służba zdrowia, aby utrzymać to towarzystwo - zakończył były łyżwiarz szybki.