Cztery lata temu Kamila Żuk była najlepszą biathlonistką mistrzostw świata juniorów. 20-latka w estońskiej Otepie, czyli miejscu wyjątkowym dla Justyny Kowalczyk-Tekieli (tam pierwszy raz wbiegła na podium Pucharu Świata i tam pierwszy raz wygrała), Żuk zdobyła dwa złote medale i jeden srebrny. - W 2018 roku byliśmy przekonani, że Żuk będzie walczyła o medale w Pekinie - przypomina Sebastian Krystek z Polskiego Związku Biathlonu.
Na kończących się właśnie igrzyskach w Pekinie Kamila Żuk była dopiero 36. w biegu indywidualnym, 53. w sprincie i 14. z koleżankami w sztafecie (startowała w Chinach mimo choroby, to jest pewne usprawiedliwienie. Ale ona słabo spisuje się przez cały sezon). A najgorsze, że inni nasi biathloniści wypadli jeszcze gorzej - pisał Łukasz Jachimiak, dziennikarz sport.pl. Kamila Żuk była 36. i 53., Kinga Zbylut: 55. i 69.,, Anna Mąka: 85. i 66., Grzegorz Guzik: 49,. 48. i 54. Sytuację ratuje trochę Monika Hojnisz-Staręga. Ona była 20. w biegu indywidualnym, 16. w sprincie, 9. w pościgowym i 27. ze startu wspólnego (tu brawa, że zebrała sporo punktów i zakwalifikowała się do grona 30 zawodniczek biorących udział w tej konkurencji).
- Ostatni start Moniki Hojnisz-Staręgi jest jak cały sezon – do zapomnienia. W czym jest problem? W szkoleniu. Dlatego mam nadzieję, że Justyna Kowalczyk-Tekieli w roli dyrektora sportowego będzie mogła z tym coś zrobić. Nie może być tak, że ta sama osoba wędruje od jednego stanowiska do drugiego, raz będąc trenerem, a raz piastując inną funkcję. Bo to nie zmierza do niczego dobrego. Przeanalizowałem nawet wyniki reprezentacji Polski w igrzyskach na przestrzeni ostatnich lat. I z hukiem polecieliśmy w dół. Cofnęliśmy się o 20 lat do czasów igrzysk w Salt Lake City. Mamy odpowiedni sprzęt, serwismenów, utalentowanych i pracowitych zawodników i zawodniczki, którzy współpracują z psychologiem, więc jeśli związek stworzył odpowiednie warunki, a wyników nie ma, to znaczy, że zawodzą kwestie szkoleniowe - mówi Tomasz Sikora, wicemistrz olimpijski z Turynu w biathlonie z 2006 roku w rozmowie z "Onetem".
Być może Adam Kołodziejczyk, trener reprezentacji Polski w biathlonie, straci pracę.
- Zmiana trenera jest potrzebna, choć nie mam pretensji, że związek dokonał wyboru Adama Kołodziejczyka w tej awaryjnej sytuacji. Bo szukanie kogoś na siłę to nie jest klucz do sukcesu. Polski Związek Biathlonu świetnie radzi sobie w kwestii zdobywania środków z ministerstwa, realizacji projektów, ale brakuje jednego istotnego szczegółu – profesjonalnego szkolenia. I to nie jest kwestia wyłącznie jednego trenera - dodaje Tomasz Sikora.