18-latka urodziła się w San Francisco, ale trzy lata temu zdecydowała się zmienić reprezentację. Porzuciła drużynę USA, wybierając Chiny - ojczyznę matki. Tam znana jest jako Gu Ailing. Amerykanie wprost traktują to jako zdradę.
Najlepsza narciarka dowolna na świecie na igrzyska przyjechała po medale i zaczęła w najlepszy z możliwych sposobów. Już 8 lutego wywalczyła złoto w konkurencji big air. Później miała jeszcze realne szanse na kolejne dwa krążki: w halfpipie i slopestyle'u. I wykorzystała je znakomicie. W tej pierwszej konkurencji sięgnęła po kolejny tytuł mistrzyni olimpijskiej, a w drugiej została wicemistrzynią.
Tak znakomite sukcesy powodują, że Gu jest jedną z najbardziej utytułowanych olimpijek w Pekinie. Po ostatnim sukcesie nie omieszkała wrzucić do sieci wymownego zdjęcia, na którym pokazała wszystkie zdobyte w Chinach medale. "Patrz mamo, zrobiłam to!" - podpisała zabawnie Eileen Gu.
Jej sukcesy wywoływały ogromne zainteresowanie w Chinach i USA. Choć chciałaby uniknąć pytań o politykę, w czasach narastającej rywalizacji między Chinami a Ameryką jest to bardzo trudne. - Przesuwam granice ludzkich możliwości. Łączę ludzi w czasie zawodów sportowych. To nie jest polityczne - przekonywała.
Medali olimpijskich zazdrości jej niejedna rówieśniczka. Rzadko komu udaje się osiągnąć takie sukcesy w tak młodym wieku. To jednak zasługa ciężkiej pracy. Jak pisał na Sport.pl Dominik Senkowski: "Gu przerywa treningi jedynie dla wydarzeń modowych i sesji. 18-latka jest modelką IMG - międzynarodowej agencji z siedzibą w Nowym Jorku oraz oddziałami w Londynie, Mediolanie, Los Angeles, Paryżu i Sydney. Niedawno prywatny odrzutowiec przewiózł Gu do stolicy Francji na imprezę Louis Vuitton w paryskim Luwrze. Kilka tygodni wcześniej wzięła udział w New York Fashion Week i Met Gala. - Bez względu na to, co robię, moje ciało jest częścią mojej pracy - mówi".
Jesienią dwukrotna mistrzyni olimpijska ma zacząć studia w Stanford. Zainteresowanie związane z igrzyskami osłabnie, ale eksperci nie mają wątpliwości, że decyzja o reprezentowaniu Chin wpłynie na resztę jej życia. - 15-latce bardzo trudno jest zrozumieć, co to znaczy zostać obywatelem Chin - mówi Teng. - Gu będzie musiała żyć w atmosferze cenzury przez całe życie - kończy.