Kilka dni temu Piotr Michalski był piąty na 500 metrów. Wtedy mistrzowi Europy zabrakło 0,03 do brązowego medalu. Teraz Michalski kapitalnie spisał się na 1000 metrów, mimo że to nie jest jego koronny dystans. Polak skończył rywalizację na czwartym miejscu. Do trzeciego Norwega Lorentzena zabrakło mu 0,08 s.
- To jest takie miejsce na igrzyskach, że nie wiadomo czy się cieszyć, czy płakać. Kosmiczny występ, osiągnięcie przeogromne, ale to bardzo boli, bo nie ma podium - komentuje na gorąco Konrad Niedźwiedzki, brązowy medalista igrzysk Soczi 2014 w drużynie.
- Cieszymy się, że Piotrek dwa razy był w czołówce, ale brakuje nam, kurczę, trochę szczęścia! 0,03 i 0,08 s straty do medali to przecież tyle, co nic. Dziś Piotrek miał jeszcze w nogach, ale zabrakło trochę mocniejszego rywala w parze. On jechał sam, gdyby miał się za kim schować chociaż na chwilę, to zyskałby z 0,20 s - analizuje szef polskiej misji olimpijskiej.
- Piotrek jest mistrzem, ogromny szacunek za to, co zrobił. Jesteśmy z niego dumni. Ale należy mu się medal. Naprawdę. Dwa medale przegrał o 0,11 s. To jest nienormalne! - dodaje Niedźwiedzki.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Z Michalskim nikt z naszej ekipy jeszcze nie rozmawiał. - Piotrek jest na kontroli dopingowej, czekamy, żeby go uściskać. Nie wiadomo, co mu powiedzieć. Zabrali nam tu medal Natalii Maliszewskiej [to narzeczona Michalskiego], bo nie mogła stanąć na starcie i go wywalczyć. A teraz te gów... części sekundy! Wiemy, że chłopak jest dobry, świetny. Ale nie miał szczęścia. W losowaniu. Piotrek zrobił wszystko, co w jego mocy. Ten występ przy biegu z mocnym rywalem mógł mu dać srebro. Jest naszym bohaterem. Blacha mu się należy, wszyscy to wiemy. Trener Tuomas Nieminen płacze. Drugi raz na tych igrzyskach - opowiada nam poruszony Niedźwiedzki.
Na igrzyskach w Pekinie panczeniści wystartują jeszcze w biegach masowych. Z sobotę zobaczymy na starcie Karolinę Bosiek, Zbigniewa Bródkę i Artura Janickiego.
- Obawiam się, że największe szanse medalowe już za nami. W startach masowych potrzebujemy łutu szczęścia. Musiałoby się zadziać sporo dobrych, korzystnych rzeczy, żebyśmy się mogli emocjonować walką o medale. Aczkolwiek to bardzo nieprzewidywalna konkurencja. I trzeba mieć nadzieję do samego końca - podsumowuje Niedźwiedzki.