Widok Szczerbakowej po zdobyciu złota rozrywa serce. "Samotna i smutna"

"Widok Anny Szczerbakowej po zdobyciu złotego medalu rozrywa serce, ale to widok, do którego zdążyliśmy już przywyknąć. To już tradycja, że mistrzynie olimpijskie w łyżwiarstwie są samotne i smutne" - pisze serwis sports.ru.

Podobnie było cztery lata temu na igrzyskach w Pjongczangu. Tam turniej solistek wygrała Rosjanka Alina Zagitowa. Pokonała faworyzowaną rodaczkę Jewgieniję Miedwiediewą i też radowała się samotnie - po cichu, patrząc smutnym wzrokiem na pluszową zabawkę. Tak samo było w piątek w Pekinie, gdzie wygrała 17-letnia Anna Szczerbakowa, która wyprzedziła swoją rówieśniczkę z drużyny Aleksandrę Trusową oraz 21-letnią Japonkę Kaori Sakamoto. Ale przede wszystkim okazała się lepsza od innej Rosjanki: 15-letniej Kamiły Walijewej, która zajęła czwarte miejsce i o której mówi teraz cały świat.

Zobacz wideo "Mamy teraz taki sezon, jak w 2014/2015"

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

"Widok Szczerbakowej po zdobyciu złotego medalu rozrywa serce, ale to widok, do którego zdążyliśmy już przywyknąć. To już tradycja, że mistrzynie olimpijskie w łyżwiarstwie są samotne i smutne" - pisze serwis sports.ru, który przypomina igrzyska w Pjongczangu i historię Miedwiediewej oraz Zagitowej, która wtedy swój brak radości komentowała tak: - Nie przeszkadza mi, że wygrałam z przyjaciółką. Ale jestem osobą, która nie okazuje publicznie radości, raczej trzymam to dla siebie.

"Wciąż do mnie nie dociera, że konkurs już się skończył"

Wielkiej radości nie było też widać po Szczerbakowej. - Z jednej strony odczuwam wielką radość, z drugiej pustkę - mówiła złota medalistka z Pekinu. - Wciąż do mnie nie dociera, że konkurs już się skończył. Mam w sobie jakieś dziwne napięcie, jakbym musiała jeszcze wejść na lód i coś pokazać. Ta sytuacja do mnie nie dociera. Pewnie dopiero jutro zdam sobie sprawę ze wszystkiego, co właśnie się wydarzyło - dodała.

Emocje za to było widać po Walijewej, która po nieudanym występie zupełnie się rozkleiła. Zresztą nie tylko po niej, ale też po Trusowej, która po zdobyciu srebra wpadła w szał. - Nienawidzę wszystkich, nienawidzę! Nienawidzę tego sportu! Nigdy więcej nie wyjdę na lód, to niemożliwe! Nie można tego zrobić w ten sposób. Każdy ma złoty medal, każdy! Tylko nie ja! Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę! Wszystko wiedzieliście! - krzyczała przed kamerami Eurosportu, nie mogąc pogodzić się z porażką.

Trusowa w piątek wykonała aż pięć poczwórnych skoków, ale to nie wystarczyło do złota. Ona również, podobnie jak Walijewa, rozpłakała się po przejeździe. - Chciałam płakać, więc płakałam. Trzy tygodnie jestem sama, bez moich rodziców, moich psów. Więc płaczę - mówiła.

Szczerbakowa nie chciała jednak komentować zachowania swoich koleżanek. Na pytanie, co po dzisiejszych emocjach, by powiedziała Trusowej, odparła: - Ona wie. Powiedziałam jej to osobiście i nie chcę tego powtarzać przed kamerą.

Szef MKOI mówi o Walijewej. "Przez lata pracy słyszałem wiele kłamstw"

To jednak ani o sukcesie Szczerbakowej, ani o srebrnym medalu Trusowej mówią teraz wszyscy. Tematem jest przede wszystkim Walijewa, u której już w trakcie igrzysk Międzynarodowa Agencja Badawcza (ITA) potwierdziła, że pod koniec grudnia miała pozytywny wynik testu antydopingowego - wykryto u niej trimetazydynę. Lek stosowany w chorobie niedokrwiennej serca, ale też wpływający na przyspieszenie metabolizmu oraz zwiększenie tolerancji wysiłku fizycznego, który od 2013 roku znajduje się na liście środków zabronionych Światowej Agencji Antydopingowej (WADA)

"Nie czujesz, że odpowiedzialność za tę historię spoczywa też na mediach, które wykorzystały sytuację do własnych celów, inscenizowały szykanowanie i zastraszanie sportowca? Że to, co zaczęło się po wiadomości o pozytywnym teście Walijewej, jest o wiele gorsze niż reakcja Tutberidze tuż po jej występie? - zapytał na piątkowej konferencji prasowej reporter rosyjskiej telewizji rządowej Pierwyj Kanał przewodniczącego MKOl Thomasa Bacha

- Myślę, że już w tym pytaniu zostało ujęte to, co jest najważniejsze, czyli że wynik testu był pozytywny - odparł Bach. - Przez lata pracy słyszałem wiele kłamstw, wiele prób wyjaśnień dopingu. Jedno wiem na pewno: doping bardzo rzadko bierze się sam, najczęściej jest to kwestia środowiska sportowca - dodał szef MKOl.

- To właśnie środowisko najczęściej popycha sportowca do dopingu, a nawet go do tego dopingu zmusza. Mówimy teraz o 15-letniej dziewczynce, ale mówimy też o 15-letniej, w której organizmie stwierdzono niedozwoloną substancję. Ten, który do tego doprowadził, jest sprawcą wszystkiego - zakończył Bach.

Ta sprawa jeszcze trwa. W poniedziałek co prawda Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) odrzucił wniosek o nałożenie tymczasowego zawieszenia Walijewej, ale MKOl poinformował, że gdyby 15-latka w czwartek zdobyła medal, ceremonia ich wręczenia zostałaby odroczona. Tak samo jak wcześniej odroczona została w przypadku rywalizacji drużynowej, gdzie Walijewa na igrzyskach w Pekinie poprowadziła Rosyjski Komitet Olimpijski do złota.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.