Plan był taki: bieg, kąpiel i wyjazd. Bilet już kupił. Nie udało się. Polak zdobył srebro

Łukasz Jachimiak
- Straciłem wiarę w sukces. Kupiłem bilet na samolot. Miało być tak: bieg się kończy, jest szybki powrót do wioski, kąpiel i wyjazd. Jak było, wiadomo - Tomasz Sikora nie wierzył, że wywalczy olimpijski medal. Po srebro sięgnął w 2006 roku w starcie masowym. W piątek o niespodziankę w tej konkurencji powalczy Monika Hojnisz-Staręga.

- Jak wchodzisz do przebieralni i tam co druga laska mdleje, to chyba trasa daje się we znaki. Ciężko jest, ale jak widzę po innych zawodniczkach, nie tylko mi - mówiła kilka dni temu Monika Hojnisz-Staręga przed kamerą TVP.

Zobacz wideo W skokach narciarskich są równi i równiejsi!

Mimo trudnych warunków, na igrzyskach olimpijskich Pekin 2022, nasza najlepsza biathlonistka osiąga swoje najlepsze wyniki w sezonie. W biegu indywidualnym (na 15 km) była 20., w sprincie zajęła 16. miejsce, a w biegu pościgowym była dziewiąta. Dzięki tym startom Hojnisz-Staręga zakwalifikowała się do biegu masowego. Ze startu wspólnego w piątek o godzinie 8.00 czasu polskiego ruszy 30 zawodniczek.

W masowym Hojnisz ma już medal

Ostatni biathlonowy bieg pań został przyspieszony o ponad dobę. Pierwotnie planowano, że odbędzie się w sobotę 19 lutego (o 10 naszego czasu). Ale przeniesiono go, bo na sobotę zapowiadana jest zbyt trudna pogoda (duży mróz i silny wiatr).

My po cichu liczymy na niespodziankę. Hojnisz to już doświadczona zawodniczka (rocznik 1991), a jest w niezłej formie i lubi bieg masowy. To w nim osiągnęła największy sukces w karierze - w 2013 roku zdobyła brązowy medal mistrzostw świata. W Pucharze Świata w tej konkurencji w 2020 roku była m.in. czwarta i szósta.

Oczywiście medal dla Polki byłby ogromną niespodzianką. Ale o tym, że nie można takiej wykluczyć, świadczą różne historie różnych sportowców. A Monikę może zainspirować medalowa historia Tomasza Sikory.

Nie spał, chorował, chciał już wracać. A musiał zostać, by odebrać srebro

Nasz były biathlonista był na igrzyskach pięć razy, a jedyny krążek wywalczył tam, gdzie bardzo mu nie szło - w 2006 roku w Turynie. - Start w biegu masowym miałem zapewniony, bo byłem 12. zawodnikiem Pucharu Świata [top 15 ma pewne miejsca], jednak przez całe igrzyska borykałem się z problemami zdrowotnymi. Spałem po trzy-cztery godziny, byłem po prostu zmęczony i chyba straciłem wiarę w sukces - wspomina Sikora.

Po 21. miejscu w biegu indywidualnym (20 km), 19. w sprincie i 18. w pościgowym oraz 13. w sztafecie Sikora myślał już głównie o powrocie do domu. - Kupiłem bilet na samolot. Zorganizowałem transport na lotnisko, bo samolot był z Francji. Miało być tak: bieg się kończy, jest szybki powrót do wioski, kąpiel i wyjazd na lotnisko. Jak było, wiadomo. Na szczęście musiałem zmienić swoje plany - mówi wicemistrz olimpijski. - Najśmieszniejsze, że ze mną miała wracać Magda Gwizdoń, również miała kupiony bilet. Ale została na dekoracji - dodaje.

Gdyby nie ostatni strzał, Sikora miałby złoto

Hojnisz-Staręga po niezłych startach indywidualnych miała nieco gorszy występ w sztafecie. Tam Polki zajęły dopiero 14. miejsce. - Jestem zawiedziona swoją postawą, bo nie wykorzystałam szansy - mówiła, narzekając zwłaszcza na swoje strzelanie (trzy pomyłki oznaczające konieczność poprawek).

Dobrze, że Monice została jeszcze jedna szansa. Sikora tę swoją w Turynie wykorzystał wspaniale. Niewiele brakowało, a miałby nawet złoty medal.

Na ostatnie, czwarte, strzelanie niemal razem wpadli Sikora i Ole Einar Bjoerndalen. Norweski król biathlonu trafił pierwszy z pięciu strzałów, a za drugim razem spudłował. Wtedy pierwsze trafienie zanotował Sikora. Po chwili Bjoerndalen pomylił się jeszcze raz i było jasne, że musi ruszyć na dwie karne rundy! A Polakowi został wtedy ostatni strzał. Niestety, Sikora chybił. I w tym momencie na stanowisku obok stanął Michael Greis. Kiedy Norweg robił dwie rundy w "ogródku", a Polak jedną, Niemiec strzelał bezbłędnie. Efekt przed ostatnim odcinkiem biegowym był taki:

  1. Sikora
  2. Greis +3,3 s straty
  3. Paavo Puurunen +15,4 s
  4. Bjoerndalen +20,8 s

Sikora kalkulował. I nie skończył jak Norweżka w Pekinie

Sikorę pytaliśmy kiedyś na Sport.pl o taktykę, jaką przyjął na ostatnią rundę. Na 13. kilometrze Greis już był przed nim. Tylko o 0,7 s. Ale wkrótce zaatakował i uciekł. Czy Polak nie gonił, bo już nie miał siły?

- Nie wiem tak naprawdę, czy coś bym zmienił w tym biegu. Całe ostatnie okrążenie myślałem jak je rozegrać. Tempo Greisa było bardzo szybkie, musiałem podjąć decyzję czy próbuję walczyć do końca, co mogło spowodować kryzys i utratę srebrnego medalu, czy odpuścić w momencie, gdy sił jest wystarczająco, by później dowieźć srebro do mety. To już jest za mną i nigdy się nie dowiem, która opcja byłaby lepsza - odpowiadał.

Na mecie Greis był o 6,3 s przed Sikorą, a Sikora 6 s przed Bjoerndalenem. Bardzo możliwe, że nasz biathlonista podjął najlepszą decyzję. Kilka dni temu na igrzyskach w Pekinie widzieliśmy, jak nagle może odciąć prąd komuś, kto wydaje się w świetnej formie, bo przecież jest już blisko medalu. Ingrid Landmark Tandrevold po ostatnim strzelaniu w biegu pościgowym była trzecia. Jeszcze na kilometr przed metą jej przewaga nad kolejnymi biathlonistkami wydawała się bezpieczna. A jednak Norweżka zajęła dopiero 14. miejsce. Na prostej prowadzącej do mety człapała i z łatwością wyprzedzały ją kolejne rywalki.

Trasy na igrzyskach w Pekinie są położone na wysokości około 1700 m nad poziomem morza. Stąd bierze się duża liczba omdleń, o których mówiła Hojnisz-Staręga. A ostatnia konkurencja będzie szczególnie trudna, bo zawodniczki mają już w sobie skumulowane zmęczenie z poprzednich startów.

Trzymajmy kciuki, by Monika Hojnisz-Staręga mimo wszystko znalazła w sobie siłę. Tak jak to zrobił Tomasz Sikora 16 lat temu. A może wszyscy przeżyjemy podobne emocje?

Oczywiście to bardziej marzenia niż realna prognoza. Pamiętajmy, że Sikora wstał z kolan, bo był biathlonistą wyjątkowej klasy. On, biegnąc po srebro igrzysk w Turynie, był już m.in. mistrzem i wicemistrzem świata, do tego miał osiem miejsc na podium wywalczonych w Pucharze Świata. Co ważne - w tamtym sezonie regularnie kończył kolejne starty jak nie w pierwszej to w drugiej dziesiątce. Tymczasem Hojnisz przed igrzyskami w Pekinie była raz w drugiej dziesiątce (na 13. miejscu). A naprawdę udanych startów Moniki trzeba szukać nie w tym sezonie, tylko dwa i trzy lata temu, gdy Puchar Świata kończyła na 10. i 12. miejscu w klasyfikacji generalnej.

Więcej o: