Groźba organizatorów podziałała. Wicemistrzyni olimpijska wycofała się z kolejnego startu

Amerykańska snowboardzistka Julia Marino postanowiła wycofać się z igrzysk olimpijskich. Powód? Między innymi fakt, że organizatorom nie spodobała się jej deska wyprodukowana przez słynną markę.

Amerykanka Julia Marino zdobyła srebro w slopstyle'u w jeździe na desce. Miała również wystąpić w konkurencji big air, gdzie również miała szanse na medal. Postanowiła wycofać się jednak z zawodów i przedwcześnie zakończyć udział w igrzyskach olimpijskich. Powód? Po części dlatego, że na treningach zaliczyła upadki i potłukła sobie kość ogonową. Ale po części również dlatego, że organizatorzy zagrozili jej dyskwalifikacją.

Zobacz wideo "Mamy teraz taki sezon, jak w 2014/2015"

Absurd na igrzyskach. MKOl chciał zdyskwalifikować zawodniczkę za sprzęt Prady

Czym Marino podpadła oficjelom? Chodzi o jej deskę snowboardową wyprodukowaną dla Prady. Nazwa firmy znajdowała się na spodzie deski, a także na kasku zawodniczki. Zgodnie z przepisami sportowcy nie mogą reklamować żadnych firm, które nie są sponsorami igrzysk, lub nie są producentami sprzętu sportowego.  Przed zawodami w slopestyle'u Marino musiała zakleić logo Prady na kasku. Wtedy jeszcze deska nie przeszkadzała MKOl-owi. To zmieniło się po jednym z treningów przed zawodami big air.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

"Dla wszystkich, którzy pytają: w noc przed zawodami big air MKOl powiedział mi, że nie zatwierdzają już mojej deski, mimo że zatwierdzili ją na slopestyle. Powiedzieli mi, że zostanę zdyskwalifikowana, jeśli nie zakryję logo" – napisała na Instagramie Marino.

MKOl powiadomił reprezentację USA, że Marino nie przestrzega zasad i musi zamalować, zasłonić logo lub użyć innej deski. MKOl twierdził, że Prada nie jest marką sportową. W odpowiedzi Amerykanie napisali, że Marino ma takie samo prawo startować z deską Prady jak inni sportowcy ze sprzętem innych firm. Dodano, że zasłonięcie napisu Prady jest niemożliwe, bo powoduje to ingerencję w spód deski, która ma się ślizgać. "Z tych powodów prosimy MKOl o ponowne rozważenie swojego stanowiska i umożliwienie Julii Marino używania deski, której używała podczas zawodów w slopestyle'u" – pisał w liście do MKOl wiceprezes amerykańskiego komitetu olimpijskiego Dean Nakamura.

MKOl jednak nie ustąpił. Ostatecznie Marino zamalowała napis czerwonym mazakiem. Na kolejnym treningu znowu się potłukła i koniec końców zrezygnowała z udziału w zawodach. "Czułam się po prostu fizycznie i psychicznie wyczerpana tym wszystkim, co mnie spotkało" – napisała na Instagramie. "Byłam bardzo podekscytowana tym, jak pojechałem w slopestyle'u, który był dla mnie najważniejszy, i postanowiłam nie ryzykować dalszych kontuzji. Nawet jeśli nie wydawało się to być najwyższym priorytetem MKOl" – zakończyła Marino.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.