Skandal w Pekinie! Sędziowie odebrali jej medal. Nawet rywalki się nie zgadzały

Kontrowersyjna decyzja sędziów po rywalizacji kobiet w skicrossie. Fanny Smith, choć ukończyła rywalizację na trzecim miejscu, została pozbawiona brązowego medalu i przesunięta na czwartą pozycję. Sędziowie pokazali jej żółtą kartkę za starcie w trakcie finałowego przejazdu. Z tą decyzją nie zgadzały się jednak nawet jej rywalki.

Rywalizacja narciarek dowolnych w skicrossie zakończyła się bardzo kontrowersyjnie. W finale wygrała Szwedka Sandra Naelsund przed Marielle Thompson z Kanady i Szwajcarką Fanny Smith. Ta ostatnia zobaczyła jednak żółtą kartkę i została przeniesiona na ostatnie miejsce, a brązowy medal trafił do Danieli Maier z Niemiec.

Zobacz wideo "Mamy teraz taki sezon, jak w 2014/2015"

Fanny Smith straciła brąz w skicrossie. Wszystko przez zderzenie z rywalkami

Skąd taka decyzja sędziów? W trakcie rywalizacji Smith znalazła się pomiędzy Thompson i Maier. Kanadyjka nieco zwolniła i blokowała miejsce dla Szwajcarki. Zahaczyła nawet o nartę rywalki i ta musiała szukać miejsca do ucieczki, żeby się nie wywrócić, lub nie wpaść na rywalkę. Już straciła nieco równowagi i wtedy za nią znalazła się Maier. Smith mocno zawadziła swoją nartą o nartę Niemki i wszystkie trzy zawodniczki jechały przez kilka sekund w dość niewygodnym położeniu, będąc blisko upadku. 

Żadna z nich ostatecznie nie upadła, a kolejność do mety się nie zmieniła. Niemka Maier nie zdołała wyprzedzić Smith, ale należy zadać pytanie, czy nie miała na to szans, tylko dlatego, że Szwajcarka chciała uniknąć upadku na Marielle Thompson. Jury uznało, że cała sytuacja wpłynęła na przebieg rywalizacji i mogła być winą Fanny Smith, przez co ta straciła swój medal i została sklasyfikowana na czwartym miejscu.

Zawodniczki nie chciały ukarania Smith. "Kto tu jest, k***a, sędzią?"

Najbardziej szokuje reakcja zawodniczek na mecie zawodów. Bo żadna z nich nie sugerowała, że Smith popełniła błąd i powinna zostać ukarana. Gdy usłyszały o decyzji sędziów, były kompletnie zdezorientowane. Stwierdziły zgodnie: "Wszystko było w porządku, wyniki powinny zostać utrzymane".

Najbardziej niekomfortowo w sytuacji czuła się Daniela Maier z Niemiec. To jej przypadł brąz, który utraciła Smith. Wyglądała, jakby wcale nie chciała być w tym finale trzecia. Wiedziała, że rozstrzygnięcie - w jej przekonaniu właściwe - było inne. 

A Smith? Była wściekła. "Kto tu jest, k***a, sędzią?" - miała krzyczeć w reakcji na decyzję jury.

Środowisko narciarek dowolnych stanęło murem za Szwajcarką. "Jestem zupełnie zszokowana tym, co wydarzyło się po finale olimpijskiego skicrossu. Fanny Smith zasługiwała na ten brąz. Nie było nic intencjonalnego w tym ruchu, próbowała po prostu nie wylądować na Marielle!" - pisała na Twitterze najlepsza Brytyjka w tej konkurencji, która startowała na igrzyskach w Pjongczangu, Emily Sarsfield. 

Dwa scenariusze decyzji sędziów. To dlatego Szwajcarka straciła medal

Jak wyglądają zasady i proces podejmowania decyzji w przypadku tego typu zdarzeń? Przede wszystkim w regulaminie FIS pojawia się zapis, że decyzja sędziów jest ostateczna i nie można się od niej odwoływać. Zatem odebranie medalu Szwajcarce nie może zostać już cofnięte. 

W przypadku Smith chodzi o dwa elementy, w których mogła naruszyć przepisy: blokowanie na linii prostej i boczny kontakt. Oba nie są interpretowane jako działanie z premedytacją zawodnika, bo może zostać zmuszony do zmiany linii jazdy, a wpadnięcie na rywala może być podyktowane choćby bronieniem się przed upadkiem. Główne kwestie, które rozpatruje się pod kątem ewentualnego ukarania zawodnika to wpływ na końcowe wyniki i czy był w tym zamiar, czy nie. 

Trzech sędziów analizuje sytuację, oglądając ją na powtórkach i decyzja podejmowana jest większością głosów. W przypadku niepewności stosuje się zasadę "in dubio pro reo" - na korzyść oskarżonego. Skoro Smith dostała żółtą kartkę, to sędziom nie pasowało ukaranie jej jedynie oficjalnym ostrzeżeniem. Takie przyznaje się w przypadku działania niezamierzonego i bez wpływu na końcowy wynik rywalizacji. Sędziowie musieli uznać, że działanie Smith było niezamierzone, ale wpływało na wynik, albo było celowe, ale nie wpłynęło na końcowy rezultat.

Szybkość podjęcia decyzji - ta pojawiła się tuż po zakończeniu rywalizacji - wskazuje, że jury było przekonane co do błędu Szwajcarki. Wielu już zarzuca jednak sędziom, że w ten sposób chcieli zawładnąć widowiskiem i sami zdecydowali o wynikach rywalizacji, choć nawet zawodniczki nie były przekonane, że wina Smith była oczywista. Osoby, które popierają decyzję sędziów, uważają, że rujnowanie pracy rywalek (w tym przypadku Maier) musi być karane niezależnie od tego, czy wynika z zamiaru zawodniczki, czy jest przypadkowe.

Dla Fanny Smith brąz w skircrossie w Pekinie byłby drugim olimpijskim medalem w karierze. Cztery lata temu w Pjongczangu w tej samej konkurencji też była trzecia. Startowała także w Vanocuver w 2010 roku, gdy była siódma i w Soczi w 2014 roku, kiedy zajęła ósme miejsce.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.