Natalia Maliszewska jest światową gwiazdą short tracku. Ale na 500 metrów. Na tym dystansie zdobyła m.in. Puchar Świata, srebro mistrzostw świata i złoto mistrzostw Europy. Na nim była najlepsza w Pekinie. Ale nie na igrzyskach, tylko na próbie przedolimpijskiej, w październiku ubiegłego roku.
Na igrzyskach Natalia aż osiem dni przed startem na 500 metrów spędziła zamknięta w hotelu służącym za ośrodek izolacji dla sportowców, którzy mieli pozytywny test na covid.
W środku nocy w sobotę 5 lutego Maliszewska została stamtąd wypuszczona. Przewieziono ją do wioski olimpijskiej, a kilka godzin później pozwolono jechać do hali i szykować się do walki o marzenia. W ostatniej chwili Natalię zawrócono. Marzenia uciekły. I już ich w Pekinie nie dogoniła.
Kilka dni później mimo treningowych braków i psychicznego rozbicia Maliszewska przeszła eliminacje 1000 metrów. Ale w ćwierćfinale już nie dała rady. Upadła po ryzykownej próbie wyprzedzania na ostatnim okrążeniu.
- Dla mnie to nic dziwnego. Niestety. Po tak długiej przerwie już i tak czymś wielkim jest, że Natalia weszła do ćwierćfinału, że powalczyła - komentowała dla Sport.pl była reprezentanta Polski w short tracku, Karolina Konopko. I dodawała: - Do 1500 metrów Natalia ma kilka dni, potrenuje, może poczuje się lepiej. Ale to nigdy nie był dystans Natalki. Już 1000 m to dla niej dość długi dystans. Nie upatrywałabym większych szans dla niej, prawdę mówiąc. Gdyby wywalczyła medal, byłaby to nie sensacja, tylko ogromna sensacja.
Na sensację się nie nastawiajmy. Życiowym wynikiem Maliszewskiej na 1500 w Pucharze Świata jest 12. miejsce. Trwającej zimy w zawodach takiej rangi wystartowała na takim dystansie raz - w Debreczynie - i była 15. Dodajmy jeszcze niezłe, 12. miejsce z przedsezonowych zawodów w Dreźnie. Ale to nadal nie są wyniki, które pozwalałyby nam przepowiadać wielkie rzeczy.
- Natalia skupia się przed swoich ostatnim startem na tych igrzyskach. Nie ma jeszcze sensu podsumowywać tych zawodów, ale jak już przyjdzie na to czas, będzie to bardzo ciekawe podsumowanie - mówi nam jej menedżer, Jakub Jaworski.
Brzmi trochę zagadkowo? - Natalia jest zdrowa. Wie, że czeka ją wiele mentalnej pracy po tym starcie. Niestety, teraz zamiatanie pewnych emocji pod dywan jest jedynym rozwiązaniem - wyjaśnia były zawodnik, też z doświadczeniem z igrzysk (Jaworski startował w Vancouver w 2010 roku).
Ekipa Maliszewskiej uważa, że z dramatu przeżytego w Pekinie Natalia musi wyciągnąć wnioski. Jakie? - Sytuacje kryzysowe są różne i nie można się na wszystko przygotować. Natomiast z punktu widzenia interwencji kryzysowej, można posiąść pewne narzędzia, które uniwersalnie można stosować w takich sytuacjach. Żeby te sytuacje nie wpłynęły negatywnie na start. Chodzi o stronę mentalną - tłumaczy Jaworski.
Menedżer Maliszewskiej mówi wprost: "Izolacja mocno odbiła się i na mentalnej, i na fizycznej formie Natalii".
Oczywiście na plus można policzyć jej, że 11 lutego powalczyła na 1000 metrów i że 13 lutego zajęła szóste miejsce razem z koleżankami w rywalizacji sztafet. Ale to wszystko za mało, by wierzyć w cud. Bo naprawdę takim byłby medal na 1500 metrów.
- 1500 metrów nie jest najlepszym dystansem Natalii. Oczywiście ona da z siebie wszystko, a my po prostu poczekajmy i zobaczmy, na jaki wynik to pozwoli - proponuje Jaworski.
I to jest jedyna możliwa, uczciwa propozycja. Ćwierćfinały 1500 m od godziny 12.30 czasu polskiego. Maliszewska wystąpi w piątym z sześciu biegów. Z każdego biegu awans do półfinałów wywalczą po trzy najszybsze z sześciu zawodniczek. Na koniec do grona półfinalistek dołączą jeszcze trzy najlepsze łyżwiarki z czwartych miejsc.
Poza Maliszewską zobaczymy jeszcze jedną Polkę - w pierwszym ćwierćfinale zaprezentuje się Kamila Stormowska. Półfinały zaplanowano na godzinę 13.15, finał B na 14.11 i wreszcie finał A na 14.18.