Jarl Magnus Riiber był jednym z tych zawodników, którzy na własnej skórze odczuli twarde obostrzenia obowiązujące na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Norweg jest jedną z największych gwiazd kombinacji norweskiej i był głównym faworytem do medali. Pierwszą część igrzysk opuścił jednak z powodu zakażenia koronawirusem.
Udało mu się jednak wyzdrowieć w dość szybkim tempie, więc zdążył jeszcze na rywalizację na dużej skoczni. Podczas rywalizacji w skokach Riiber nie dał szans rywalom, ponieważ oddał fantastyczny skok na odległość 142 metrów. Dzięki temu późniejszy bieg rozpoczynał z aż 44-sekundową przewagą nad największymi rywalami - Estończykiem Kristjanem Ilvesem i Japończykiem Ryotą Yamamoto.
Dzięki tej przewadze Riiber był zdecydowanie najlepszy przez większą część biegu i wydawało się, że pewnie zmierza po złoty medal. Niestety dla niego dopiero wtedy rozpoczął się dramat. Norweg pod sam koniec rywalizacji... pomylił trasę i po przebiegnięciu 2,5 km jego przewaga stopniała do zaledwie 10 sekund. Ostatecznie 24-latek został wyprzedzony przez rywali i zakończył rywalizację dopiero na ósmej pozycji.
Riiber dotarł na metę z 39,8 s straty do triumfatora wtorkowej rywalizacji Norwega Joergena Graabaka. Drugi był kolejny z Norwegów Jens Luraas Oftebro, a trzeci Japończyk Akito Watabe. Do rywalizacji przystąpiło także dwóch Polaków, ale nie liczyli się w walce o czołowe lokaty. Szczepan Kupczak zajął 35., a Andrzej Szczechowicz 45. miejsce.