Kaja Ziomek zajęła 9., a Andżelika Wójcik 11. miejsce w rywalizacji łyżwiarek szybkich na dystansie 500 metrów. Złoty medal zdobyła Amerykanka Erin Jackson. Srebro przypadło w udziale Japonce Miho Takagi, a brąz Rosjance Angelinie Golikowej.
Historia złotej medalistki jest niesamowita. Reprezentantka USA ma znakomity sezon. Wygrała cztery starty w Pucharze Świata i na igrzyska do Pekinu pojechała jako liderka klasyfikacji generalnej na dystansie 500 metrów. Mało jednak brakowało, a do Pekinu by nie poleciała.
Dla Amerykanów wygrane w PŚ nie miały znaczenia, bo każda z panczenistek musiała wziąć udział w narodowych kwalifikacjach na igrzyska. Te odbywały się w Milwaukee. Jackson miała pecha w tej rywalizacji, bo potknęła się i została sklasyfikowana za najlepszą dwójką, która miała awans na igrzyska zapewniony. To, w przypadku bezdusznych przepisów w USA, oznaczało, że liderka PŚ nie poleci na najważniejszą imprezę czterolecia. Zwyciężyła Brittany Bowe, drugie miejsce zajęła Kimi Goetz.
Kiedy wydawało się, że wszystko jest już stracone, Brittany Bowe nagle zrezygnowała z prawa startu na rzecz swojej reprezentacyjnej koleżanki. - Erin zasłużyła sobie na prawo pojechania na igrzyska. Zajmuje pierwsze miejsce w światowym rankingu. Nikt nie zasługuje bardziej niż ona, żeby dostać szansę na przywiezienie do domu medalu. Będzie miała we mnie najgłośniejszego kibica - wyznała wtedy Bowe.
Bowe nie zrezygnowała jednak całkowicie z wyjazdu na igrzyska, bo miała też kwalifikacje na dystansach 1500 i 100 metrów. Ostatecznie także i ona wystartowała na 500 metrów, bo Amerykanie mogli zabrać ze sobą rezerwową zawodniczkę po relokacjach miejsc. Jej koleżanka sięgnęła jednak po tytuł mistrzyni olimpijskiej. Gdyby nie jej szlachetny gest, złota by nie było.
Jednak cała kariera Erin Jackson to piękna opowieść. Zawodniczka, która kilka lat wcześniej uprawiała wrotkarstwo, została zauważona przez trenerów łyżwiarstwa szybkiego. W lutym 2017 roku tak naprawdę pierwszy raz miała założone na nogi panczeny. Wtedy jednak nie szło jej najlepiej i dopiero kilka miesięcy później postanowiła do tego wrócić.
Wróciła i to w niebywałym stylu. W ledwie cztery miesiąca wywalczyła kwalifikację olimpijską. Trenerzy byli pod wrażeniem. W Pjongczangu zajęła 24. miejsce na swym koronnym dystansie. I to na początku swojej kariery. Postępy czyniła szybko. W 2020 roku 29-latka została pierwszą w historii czarnoskórą łyżwiarką, która wygrała wyścig Pucharu Świata.