To był znakomity konkurs skoków na igrzyskach w Pekinie. Marius Lindvik został nowym mistrzem olimpijskim i pokonał Ryoyu Kobayashiego, który miał już jeden złoty medal ze skoczni normalnej. Trzecie miejsce zajął Karl Geiger, który w drugiej serii zaatakował z szóstej pozycji i ostatecznie wyszarpał brązowy medal. Czwarte, najgorsze miejsce dla sportowca zajął Kamil Stoch, który do podium stracił 4,1 pkt, co przełożyło się na około 2,5 metra.
Szóste i czwarte miejsce w indywidualnych konkursach na igrzyskach - z jednej strony brak medalu, ale z drugiej strony podtrzymane miejsce w ścisłej czołówce. A przecież dokładnie miesiąc temu, 12 stycznia, Stoch odniósł kontuzję w Zakopanem. Nie było wiadomo, czy w ogóle pojedzie na igrzyska. Na dodatek był po słabych skokach w TCS. Tymczasem na igrzyskach znowu walczył o medale. Znalazł się w czołówce trochę na przekór zdrowemu rozsądkowi i obok rywali, którzy byli w niej od połowy listopada. 35-letni Stoch stracił niewiele i właściwie o braku medalu zdecydowało pół metra. Pół metra na progu, gdy spóźnił skok w drugiej serii.
- Kamil niestety go spóźnił, jak to się często mu w karierze zdarzało. Gdyby go nie spóźnił, to pewnie by odleciał dwa metry dalej i wtedy byłby medal - mówił w Sport.pl LIVE Marek Rudziński, komentator Eurosportu.
- Tak, było to niestety spóźniony skok. Kamil przejechał tak mniej więcej z pół metra. To później przełożyło się na odległość. Bo do innych rzeczy technicznych raczej nie ma co się przyczepić. Skok był bardzo ładny, tylko po prostu troszkę spóźniony - mówi Krzysztof Leja, polski skoczek i ekspert Sport.pl na igrzyskach olimpijskich.
Stoch od ośmiu lat jest w grze o medale olimpijskie, żaden inny skoczek nie był na igrzyskach tak regularny. Mimo to legenda skoków była zdruzgotana czwartym miejscem - Widocznie nie zasłużyłem na ten medal - mówił po konkursie Stoch. - To nie jest ewidentnie ani mój sezon, ani mój czas. Trudno mi się z tym pogodzić, ale tak jest. Mogę tylko powiedzieć, że zrobiłem, co mogłem. Że naprawdę dałem z siebie wszystko. Nie stać mnie dzisiaj było na nic więcej - tłumaczył skoczek na antenie Eurosportu.