Ten moment zdecydował o braku medalu dla Stocha! Druzgocące reakcje

Piotr Majchrzak
Kamil Stoch zajął czwarte, najgorsze dla sportowca miejsce w drugim konkursie olimpijskim. Do medalu stracił bardzo mało - około 2,5 metra, które mógł zyskać na progu... Niestety, przy tak kosmicznym poziomie konkursu spóźnienie skoku było równoznaczne ze znacznym obniżeniem szans.

To był znakomity konkurs skoków na igrzyskach w Pekinie. Marius Lindvik został nowym mistrzem olimpijskim i pokonał Ryoyu Kobayashiego, który miał już jeden złoty medal ze skoczni normalnej. Trzecie miejsce zajął Karl Geiger, który w drugiej serii zaatakował z szóstej pozycji i ostatecznie wyszarpał brązowy medal. Czwarte, najgorsze miejsce dla sportowca zajął Kamil Stoch, który do podium stracił 4,1 pkt, co przełożyło się na około 2,5 metra. 

Zobacz wideo Znamy nowego mistrza olimpijskiego! Horngacher znowu przechytrzył FIS! [SPORT.PL LIVE #12]

Szóste i czwarte miejsce w indywidualnych konkursach na igrzyskach - z jednej strony brak medalu, ale z drugiej strony podtrzymane miejsce w ścisłej czołówce. A przecież dokładnie miesiąc temu, 12 stycznia, Stoch odniósł kontuzję w Zakopanem. Nie było wiadomo, czy w ogóle pojedzie na igrzyska. Na dodatek był po słabych skokach w TCS. Tymczasem na igrzyskach znowu walczył o medale. Znalazł się w czołówce trochę na przekór zdrowemu rozsądkowi i obok rywali, którzy byli w niej od połowy listopada. 35-letni Stoch stracił niewiele i właściwie o braku medalu zdecydowało pół metra. Pół metra na progu, gdy spóźnił skok w drugiej serii. 

Eksperci potwierdzają przyczynę słabszego skoku Stocha

- Kamil niestety go spóźnił, jak to się często mu w karierze zdarzało. Gdyby go nie spóźnił, to pewnie by odleciał dwa metry dalej i wtedy byłby medal - mówił w Sport.pl LIVE Marek Rudziński, komentator Eurosportu. 

- Tak, było to niestety spóźniony skok. Kamil przejechał tak mniej więcej z pół metra. To później przełożyło się na odległość. Bo do innych rzeczy technicznych raczej nie ma co się przyczepić. Skok był bardzo ładny, tylko po prostu troszkę spóźniony - mówi Krzysztof Leja, polski skoczek i ekspert Sport.pl na igrzyskach olimpijskich.

Stoch był zdruzgotany

Stoch od ośmiu lat jest w grze o medale olimpijskie, żaden inny skoczek nie był na igrzyskach tak regularny. Mimo to legenda skoków była zdruzgotana czwartym miejscem -  Widocznie nie zasłużyłem na ten medal - mówił po konkursie Stoch. - To nie jest ewidentnie ani mój sezon, ani mój czas. Trudno mi się z tym pogodzić, ale tak jest. Mogę tylko powiedzieć, że zrobiłem, co mogłem. Że naprawdę dałem z siebie wszystko. Nie stać mnie dzisiaj było na nic więcej - tłumaczył skoczek na antenie Eurosportu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.