Walka o wygraną w konkurencji halfpipe rozstrzygnęła się w ostatnim, trzecim przejeździe. Po dwóch pierwszych prowadził Australijczyk Scotty James przed Japończykiem Ayumu Hirano. Zacięta walka odbyła się zwłaszcza w drugim, w którym obaj pretendenci do zwycięstwa zaprezentowali się znakomicie. James uzyskał od sędziów 92,50 punktów, natomiast Japończyk 91,75. I to mimo tego, że Hirano jako pierwszy w historii igrzysk wykonał Triple Cork 1440.
Wyniki drugiego przejazdu wzbudziły mnóstwo kontrowersji. Emocji nie potrafił opanować amerykański komentator. – To jakaś pomyłka? To jest niemożliwe! Komentuję te zawody od tak dawna, że wiem, jak wygląda dobry przejazd. Wiem, jak on wygląda. Wiem, kiedy widziałem najlepszy przejazd, jaki wykonano w halfpipie. To niewiarygodne, że to się w ogóle dzieje. To parodia. Jestem podirytowany – mówił Todd Richards, komentator amerykańskiej telewizji NBC.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
Na Twitterze dodał, że według niego "sędziowie stracili całą wiarygodność". Także inni dziennikarze nie mogli uwierzyć w to, że Japończyk został oceniony słabiej od Australijczyka. "Absolutna kradzież w finale. Oglądałem te zawody długo i Hirano wykonał najlepszy przejazd, jaki widziałem. Co jeszcze mógł zrobić?" - pytał kolejny dziennikarz, Chris DiMaria. Inni obserwatorzy wypowiadali się w tym samym tonie. Pojawiały się słowa "kradzież" i "hańba".
Mimo tego to Japończyk sięgnął w końcu po upragnione złoto olimpijskie (na poprzednich igrzyskach zdobywał tylko srebra). Scotty James zepsuł swoją próbę, a Hirano pojechał perfekcyjnie. Otrzymał notę 96,00 i został mistrzem olimpijskim. Niektórzy komentujący odebrali to jako odkupienie win sędziów z poprzedniego przejazdu.
To nie pierwsza duża kontrowersja w zawodach snowboardowych na tych igrzyskach olimpijskich. W konkurencji slopestyle po pierwszym przejeździe prowadził Amerykanin Redmond Gerard, który uzyskał 83,25 punktu, ale po drugim przejeździe wyprzedził go Kanadyjczyk Max Parrot, który otrzymał 90,96 punktu. Ten występ wzbudził ogromne kontrowersje, nie tylko wśród Chińczyków.
Brytyjski ekspert BBC Ed Leigh zwrócił uwagę, że Kanadyjczyk podczas jednej z akrobacji złapał się za kolano, choć powinien złapać deskę. To spory błąd, który powinien znaleźć odzwierciedlenie w ocenach sędziów. Ci jednak z jakiegoś powodu przeoczyli "grzech kardynalny", jak to określił Leigh. Za sektor, w którym doszło do błędu, Parrot uzyskał ocenę 9,35 punktu na 10 możliwych. Według eksperta powinien otrzymać notę co najwyżej 6,5 punktu. A różnica pomiędzy brązem a złotem, które zdobył Parrot, w tym konkursie wynosiła niecałe trzy punkty. Zatem błąd sędziów miał ogromne znaczenie.
Chińscy kibice pisali wprost, że ich 17-letni ulubieniec, Yiming Su został obrabowany ze złota (zdobył srebro). Fani byli źli nie tylko na błąd sędziów przy ocenie przejazdu rywala, ale uważają też, że jury za nisko oceniło Chińczyka. Pojawiły się też oskarżenia o celowy sabotaż.