To nie koniec. Niemcy zapowiadają zmiany w skokach. "Nie sądzę, aby byli na tyle głupi"

Afera w trakcie konkursu skoków mieszanych na igrzyskach w Tokio, gdzie za nieregulaminowe kombinezony zdyskwalifikowano kilka zawodniczek, będzie miała dalsze konsekwencje. A tak przynajmniej twierdzi Horst Huettel, jeden z szefów Niemieckiego Związku Narciarskiego, który zapowiada zmiany w kontrolach sprzętu.

Kinga Rajda (80,5 i 73,5 metra), Nicole Konderla (75,5 i 72,5 metra) oraz Dawid Kubacki (96 i 101 metrów) i Kamil Stoch (99,5 i 102,5 metra). To polska czwórka w konkursie skoków mieszanych, która w poniedziałek w zawodach olimpijskich na skoczni normalnej w Zhangjiakou zajęła szóste miejsce. Za Austrią, Japonią, Kanadą, Rosją oraz Słowenią, która sięgnęła po złoty medal.

Zobacz wideo Wściekłość i bezradność Maliszewskiej. Koniec marzeń

"Nie sądzę, aby zawodnicy byli na tyle głupi"

Najlepiej z Polaków skakał wtedy Stoch. Gdyby to był konkurs indywidualny, zająłby w poniedziałek czwarte miejsce, a od brązowego medalu dzieliłby go tylko punkt. Ale to nie był normalny konkurs. To w ogóle był dziwny konkurs, bo już w pierwszej serii zawodów były aż trzy dyskwalifikacje czołowych zawodniczek za nieregulaminowy kombinezon: Japonki Sary Takanashi, Austriaczki Danieli Iraschko-Stolz oraz Niemki Kathariny Althaus. Wszystkie skoczkinie zdyskwalifikowała polska kontrolerka Agnieszka Baczkowska. W drugiej serii to samo spotkało z kolei dwie Norweżki: Annę Odine Stroem oraz Silje Opseth.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Najbardziej oszukani chyba czują się Niemcy, którzy w ogóle nie kryją urazy po konkursie drużyn mieszanych. Trudno im się dziwić, bo przez dyskwalifikację Kathariny Althaus nawet nie awansowali do drugiej serii, stracili szansę na olimpijski medal. - Nie sądzę, aby zawodnicy byli na tyle głupi, by oszukiwać na igrzyskach. Nie rozumiem tego. Tym bardziej że to profesjonaliści. FIS musi zadać sobie pytanie, czy wszystko idzie w dobrym kierunku - mówił już kilka dni temu Horst Huettel, dyrektor sportowy skoków narciarskich z niemieckiego związku narciarskiego (DSV).

"Jestem pewien, że będzie kilka zmian"

Huettel w piątek był także gościem niemieckiej telewizji ARD, gdzie zapowiedział, że afera w premierowym na igrzyskach konkursie skoków mieszanych na pewno będzie miała swoje dalsze konsekwencje. I że sam już rozmawiał na ten temat z szefem Pucharu Świata w skokach Sandro Pertile. - Jestem pewien, że będzie kilka zmian w procedurach kontroli - przyznał Huettel.

Jedną z tych zmian, o których mówił Huettel, miałoby być przesunięcie kontroli tylko na górę skoczni, gdzie teraz też te kontrole odbywają się - każda z zawodniczek i zawodników ma mierzony kombinezon, ale później są one też wyrywkowo sprawdzane na dole. I to właśnie miałoby się zmienić. A tak przynajmniej twierdzi Huettel. - Każdy, kto dostawałby zielone światło na belce, już by wiedział, że wszystko jest w porządku. Myślę, że to byłoby po prostu fair nie tylko dla sportowców, ale także okazałoby się bardziej interesujące dla samych widzów - przyznał Niemiec.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.